Wizyta prezydenta Obamy w Moskwie przyniosła szansę na redukcję arsenałów atomowych, ale w wielu najważniejszych sprawach strony pozostały przy swoim. Nie była to jednak wizyta historyczna, jak wcześniej zapowiadały media.
Najważniejsze znaczenie ma deklaracja obu prezydentów w sprawie planu redukcji głowic nuklearnych. Podpisanie nowego traktatu jest konieczne, gdyż w grudniu br. wygasa Układ o Redukcji Zbrojeń Strategicznych (START I), podpisany jeszcze przez Gorbaczowa oraz Busha seniora w 1991 r.
Mniej rakiet
Zgodnie z ustaleniami obie strony obniżają liczbę swoich głowic nuklearnych o 500 sztuk – do poziomu 1675 sztuk, a rakiet do poziomu 500–1110. To oczywiście decyzja pozytywna, ale trzeba także mieć świadomość, że oznacza ona demontaż arsenału poprzedniej wojny. To w okresie zimnej wojny supermocarstwa licytowały się potęgą swych rakiet balistycznych, budując międzynarodowy ład na równowadze strachu przed konfliktem, z którego nie byłoby zwycięzców. Obecnie świat stoi przed zupełnie nowymi wyzwaniami i broń nuklearna wcale nie musi być rozstrzygającym orężem na współczesnych polach walki. Konflikty w Iranie, Afganistanie oraz działania przeciwko terrorystom w innych krajach świata pokazują, że zwalczanie tych zagrożeń wymaga nie tylko odmiennej strategii, ale także zastosowania innych rodzajów broni. Przekonała się o tym także Rosja, najpierw w czasie wojny w Czeczenii, a później w Gruzji, gdzie jej wojska działały wyjątkowo nieskutecznie.
Gra tarczą
Przed szczytem politycy rosyjscy zapewniali, że zgodzą się na redukcję głowic nuklearnych tylko wtedy, gdy Amerykanie zrezygnują z planów budowy tarczy antyrakietowej, której elementy mają być rozmieszczone w Polsce i w Czechach. O tym, że tarcza nie zagraża Rosji, amerykańscy politycy przekonywali wielokrotnie. Doskonale zdają sobie z tego sprawę także rosyjscy generałowie. Protestowali, gdyż nie chcieli dopuścić do stałej obecności amerykańskich instalacji wojskowych w Europie Środkowej. Administracja Obamy do projektu tarczy nastawiona jest sceptycznie, ale nie chce z niego całkowicie rezygnować. To jeden z jej strategicznych atutów w rozmowach z Moskwą i Teheranem. Obama więc tarczy nie buduje, ale także nie deklaruje, że kiedyś nie zacznie tego robić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski