W Oksfordzie zamiast świąt Bożego Narodzenia będzie Zimowe Święto Światła.
Choć angielskie witryny sklepowe już w połowie października zapowiadały zbliżające się Boże Narodzenie, w Oksfordzie życzenia „Merry Christmas” mogą w tym roku okazać się wysoce niestosowne. Władze miasta postanowiły bowiem zastąpić obchody Bożego Narodzenia „Zimowym Świętem Światła” (Winter Light Festival). Będą więc fajerwerki, będzie nawet – pod inną nazwą – świąteczna choinka, ale, broń Boże, ani słowa o Jezusie.
Otwarte święta?
Idea nowego „święta” zrodziła się w stowarzyszeniu Oxford Inspires, które zajmuje się w mieście promocją kultury. – Zmieniliśmy nazwę, by uczynić święta bardziej otwartymi. W tym samym czasie obchodzone są hinduskie Diwali i żydowskie Chanuka. Teraz inne religie będą lepiej reprezentowane – twierdzi Liz Gresham z Oxford Inspires. Wtóruje jej Ed Turner, zastępca burmistrza Oksfordu: – Nie jesteśmy zabójcami Bożego Narodzenia. Rada miejska nie dąży do zdegradowania znaczenia świąt. Po prostu niektóre święta przypadają w tym samym czasie i w ten sposób możemy je wspólnie obchodzić. Tymczasem decyzję władz miasta skrytykowali nie tylko chrześcijanie, ale także przedstawiciele innych religii. Sabir Hussain Mirza, przewodniczący Muzułmańskiej Rady Oksfordu, tak bronił Bożego Narodzenia: – To jedyna okazja do wspólnej radości w roku. Chrześcijanie, muzułmanie i wyznawcy innych religii cieszą się na to świętowanie. Jestem wściekły i bardzo, bardzo rozczarowany. Boże Narodzenie jest czymś wyjątkowym i nie powinniśmy tego ignorować. Ta decyzja obraża chrześcijan i jestem przekonany, że 99 proc. ludzi będzie przeciwnych temu pomysłowi. Boże Narodzenie jest przecież częścią tożsamości Brytyjczyków. W podobnym duchu wypowiedział się rabin Eli Bracknell: – Ważną rzeczą jest, by zachować brytyjskie Boże Narodzenie. Nic, co niszczy tradycję i chrześcijaństwo w Anglii, nie może być pozytywne dla brytyjskiej tożsamości.
Gwóźdź do brytyjskiej trumny
Decyzja władz Oksfordu wpisuje się w trwającą od lat w Wielkiej Brytanii próbę narzucenia społeczeństwu zasad politycznej poprawności. To przecież właśnie w brytyjskich szkołach zakazano mówienia: „mama” i „tata”, by dzieci mogły się nauczyć, że niektórzy koledzy mają na przykład dwie mamy. Kartki z zimowymi pozdrowieniami („Season’s Greetings”) zamiast bożonarodzeniowych życzeń nikogo już nie dziwią. Nie znaczy to jednak, że opinia publiczna akceptuje te dziwactwa. Pod artykułem z „Oxford Mail”, opisującym sytuację w mieście, aż roi się od komentarzy internautów. Niemal wszystkie są w jednym duchu: mówią o „głupich lewakach”, „oksfordzkiej farsie”, „jeszcze jednym gwoździu do trumny brytyjskiej tradycji”. Pojawił się nawet pomysł wysyłania listów z protestami przeciw decyzji władz miejskich. Niezadowolenie z powodu wyrzucenia słowa „Christmas” wyrazili oksfordzcy sprzedawcy. Protestują zresztą nie tylko chrześcijanie. Oto opinia, którą można przeczytać na jednym z żydowskich blogów: „Głupi lewicowi urzędnicy niszczą swoją własną kulturę. W brytyjskich szkołach politycznie poprawne jest świętowanie Ramadanu czy Diwali, ale nawet wzmianka o Bożym Narodzeniu i Wielkanocy uchodzi za przejaw rasizmu”.
Niefortunna decyzja
W sprawie oksfordzkiego pomysłu głos zabrał Crispian Hollis, katolicki biskup diecezji Portsmouth, która obejmuje także południowy Oksford. Hierarcha, znany dotąd z dość liberalnych wypowiedzi, tym razem postawił sprawę jasno: – Po raz kolejny polityczna poprawność zmierza do szaleństwa i cieszę się, że nasi muzułmańscy i żydowscy przyjaciele widzą to tak samo. Postawa rady miasta zdradza ignorancję w sprawie znaczenia świąt Bożego Narodzenia. Postrzega się je tylko jako zbiór obrzędów. Ta decyzja jest wyrazem lekceważenia chrześcijańskiej wspólnoty w mieście i nie ma nic wspólnego z promowaniem międzykulturowej harmonii. W imię otwartości zabrania się kultywować tradycje znaczące dla większej części mieszkańców. Ubolewam nad tą decyzją i mam nadzieję, że władze miasta przemyślą to jeszcze. Czy tak się faktycznie stanie? Ed Turner przyznaje, że zmiana nazwy była „niefortunna” i przyczyniła się do posłania w świat „problematycznego sygnału”. – W mieście będzie choinka i nawet jeśli światełka na niej będą miały inną nazwę, dla mnie będą to światła Bożego Narodzenia – dodaje zastępca burmistrza. Problem jednak nie leży jedynie w nazwie światełek. Oksfordzka sprawa pokazuje, że dla niektórych środowisk drażniące są jakiekolwiek przejawy religijności, zwłaszcza chrześcijańskiej. Próby wyrugowania z języka wszystkiego, co może kojarzyć się z wiarą, na razie są mało skuteczne, ale przeprowadzane systematycznie, zmieniają stopniowo sposób myślenia społeczeństwa. W naszym świecie coraz mniej jest miejsca na sacrum. Jeśli zabiorą nam słowa, które od zawsze były święte, zostaną tylko lampki na choince. Wesołych świecidełek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski