Ostatni dzień maja 1996 roku. Chrześcijanie w krajach arabskich patrzą ze zdumieniem na ekrany telewizorów: za plecami prezenterki widać wyraźnie duży krzyż.
To niemożliwe. Tak jeszcze kilkanaście lat temu reagowano na pomysł stworzenia satelitarnej telewizji dla chrześcijan żyjących w krajach arabskich oraz w Turcji i w Iranie. Czyli tam, gdzie dominują wyznawcy islamu, a chrześcijanie albo cieszą się względną swobodą praktyk, albo wprost przeciwnie – są otwarcie dyskryminowani lub prześladowani. Niemożliwe stało się jednak rzeczywistością. Od 12 lat miliony chrześcijan z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, patrząc w ekran, umacniają się w przekonaniu, że można być jednocześnie Arabem i wyznawcą Rabbiego z Nazaretu. Dotarliśmy do głównej siedziby telewizji SAT-7, nadającej z Nikozji, podzielonej stolicy Cypru.
Pod prąd
David Harder jest szefem działu komunikacji SAT-7. Przyjechał do Nikozji z USA 5 lat temu. – Potrzebni byli ludzie do pracy, więc przyjechałem – mówi tak, jakby chodziło o przeprowadzkę do sąsiedniego miasta. Całe przedsięwzięcie na Cyprze obsługują reprezentanci 17 narodowości, głównie Egipcjanie. W Egipcie właśnie zrodził się pomysł stworzenia telewizji, która pomagałaby w formacji i wzmocnieniu tożsamości chrześcijan, żyjących w kulturze zdominowanej przez islam. Głównym mózgiem przedsięwzięcia był Brytyjczyk Terence Ascott, pracujący w Egipcie dla chrześcijańskich wydawnictw. Kiedy zaprezentował swój projekt przed jedną z fundacji, która miała go finansować, ktoś skomentował: „To za ambitne, za drogie i jest za dużo przeszkód”. Dzisiaj ta sama fundacja jest jednym z głównych sponsorów SAT-7.
Egipscy chrześcijanie (głównie obrządku koptyjskiego) czuli, że nadszedł czas na pozytywną odpowiedź na agresywną czasem propagandę radykalnych islamskich mediów (nie było jeszcze w miarę obiektywnej Al-Dżaziry, powstałej w 1997 r.). Chrześcijańskie medium miało pomóc wiernym trwać przy swojej religii i pokazać: „jest nas wielu, jesteśmy Arabami, ale wierzymy w Chrystusa”. Od samego początku SAT-7 unikała ataków na muzułmanów. – Nie chcemy też angażować się politycznie po którejś ze stron – mówi David. – A ponieważ programy są adresowane do chrześcijan różnych wyznań, mamy zasadę, że nie krytykujemy na antenie żadnej ze wspólnot – dodaje. Zarząd SAT-7 składa się z liderów Kościołów ewangelicznych Libanu i Egiptu, dwóch biskupów koptyjskich oraz biskupa katolickiego. Stoimy na dachu budynku, w którym mieści się sztab dowodzący TV. Słowa o jedności brzmią tutaj szczególnie wymownie. Z dachu widać bowiem wzgórze z ułożoną z kamieni potężną flagą Turcji i Tureckiej Republiki Cypru Północnego. SAT-7 nadaje z tej części Nikozji, w której mieszkają cypryjscy Grecy. Po drugiej stronie miasta jest już strefa okupacyjna – od 1974 r. kontroluje ją Turcja, tłumacząc to opieką nad cypryjskimi Turkami. To ostatnia podzielona stolica świata, prawie tak jak kiedyś Berlin.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina