Rocznica powstania państwa Izrael dla Żydów jest wielkim świętem. Palestyńczycy obchodzą ten dzień jako Święto Katastrofy.
Studiując na pierwszym roku arabistyki w Krakowie, chodziłem na korepetycje do pewnego Palestyńczyka, który mieszkał w akademiku w miasteczku studenckim AGH. Dobór słownictwa do ćwiczeń był u niego oryginalny. Koniugację przerabialiśmy na czasownikach takich, jak: „uwięzić”, „strzelać”, „ponieść ofiarę”, „demonstrować”. Kazał mi tworzyć, często nieregularną w arabskim, liczbę mnogą od rzeczowników w rodzaju: „pocisk”, „rakieta”, „karabin”.
Gdy próbowałem się – nieporadnie jeszcze – wy-powiedzieć, oczywiście na tematy palestyńskie, przerywał mi czasem nie tylko z powodu popełnianych przeze mnie błędów językowych. „Israil…” – zaczynam. „Wiesz, mów lepiej kiyan sahyuni, tak jak Syryjczycy”. Czyli „twór syjonistyczny”, bo rzeczywiście w prasie arabskiej, zwłaszcza w nieprzejednanej Syrii, unikano podówczas choćby wymieniania nazwy „Izrael”. Gdy próbowałem coś powiedzieć o woj-nie 1948 roku, w wyniku której powstało w Palestynie państwo żydowskie, też mnie skorygował. „My mówimy po prostu annakba”. Nakba to „katastrofa”. Rodzajnik an- precyzuje, że to TA KATASTROFA, dramatyczna, jak żadna inna w historii Arabów.
Święto Katastrofy
I tak jak Izraelczycy obchodzą w 2008 roku 60. rocznicę powstania swojego państwa, tak Palestyńczycy obchodzą równolegle swoje Święto Katastrofy. Obchodzi je 1,3 mln tych, którzy pozostali w granicach Izraela, gdy powstawał w 1948 roku. I ich potomkowie. Obchodzi je też 3,7 mln tych, którzy w 1948 roku uciekli do tych fragmentów Palestyny, które dostały się wtedy pod panowanie Jordanii (tzw. Zachodni Brzeg Jordanu) i Egiptu (Gaza) i którzy mieszkali tam wcześniej. I ich dzieci. Obchodzi je również 3,6 mln Palestyńczyków, którzy w latach 1948 i 1967 uciekli za najbliższe granice – do Jordanii, Egiptu, Libanu i Syrii. I ich dzieci i wnuki.
Wreszcie Święto Katastrofy obchodzi 2,5 mln Palestyńczyków, rozsianych w diasporze po całym świecie, w czym niepokojąco przypominają wielowiekowy los Żydów. 15 maja wychodzą na ulice Gazy, Jerozolimy, Damaszku, Paryża, Nowego Jorku i chilijskiego Santiago, dzierżąc w rękach klucze. Klucze od domów, które zmuszeni byli pozostawić w Palestynie. Klucze od domów, w których mieszka już kto inny albo których najczęściej już nie ma. Kto nie ma już oryginalnego klucza, trzyma wielki tekturowy. Pokazują od-bitki zdjęć nieistniejących już meczetów, stojących pośród nieistniejących wiosek. Rok 1948 jest więc i dla Żydów, i dla Palestyńczyków punktem zwrotnym w historii, w pewnym sensie początkiem nowej ery. Dla jednych to „początek”, a dla drugich „koniec”. Choć oczywiście nie całkiem, bo historia zmienną jest.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stanisław Guliński, arabista, znawca problemów Bliskiego Wschodu