Samoobrona zniknie później

Przemysław Kucharczak: Dlaczego koalicja PiS–Samoobrona się rozpadła?

Barbara Fedyszak-Radziejowska: – Bo konflikt Andrzeja Leppera z PiSem toczy się o fundamentalną sprawę: o elektorat.

Tygodnik „Wprost” napisał, że koalicja się rozpadła, bo Andrzej Lepper bardziej niż o interesy wsi dbał o interesy WSI – Wojskowych Służb Informacyjnych, likwidowanych przez PiS.
– Poczekajmy w tej sprawie na jakieś pewniejsze doniesienia. To mógłby być ewentualnie powód dodatkowy, choć także istotny. Nie wiem, czy decyzja Andrzeja Leppera miała jakiś związek z likwidacją WSI. Jednak wielu ludzi, z którymi on współpracuje, wywodzi się ze środowisk, że użyję takiego sformułowania: mocno związanych z PRLem. Choć najważniejszy był, moim zdaniem, właśnie konflikt o elektorat.

Dlaczego?
– Dotychczas reprezentantami polskich rolników na scenie politycznej były partie ludowe lub związek zawodowy. Bo Samoobrona jest bardziej związkiem zawodowym niż partią. Zdobyła największe poparcie w czasie, gdy negocjowaliśmy warunki akcesji do Unii Europejskiej. Wtedy bardzo radykalnie, i dzisiaj widać, że słusznie, walczyła o to, by te warunki były jak najkorzystniejsze. Jednak, moim zdaniem, teraz, po wstąpieniu do Unii, polscy rolnicy potrzebują reprezentacji politycznej, zdolnej do samodzielnego wyłonienia rządu. Rządu, w którym nie tylko minister rolnictwa, ale też premier i jego otoczenie będą rozumieli potrzeby wsi. Taki rząd umiałby skutecznie negocjować w Brukseli reformę unijnej polityki rolnej, korzystne warunki dla modernizacji polskiego rolnictwa i rozwoju wsi.

Polscy rolnicy to ludzie bardzo pragmatyczni. Oni takiej silnej formacji politycznej będą szukać. Było to widać już w sondażach na przełomie 2005 i 2006 roku. Na pytanie, na kogo oddaliby swój głos, rolnicy dwukrotnie częściej wskazywali na PiS niż na Samoobronę. Andrzej Lepper był świadom, że PiS już przejmuje jego elektorat. Jego wejście do rządu, na fotel ministra rolnictwa, dawało szansę opóźnienia tego procesu o jedną lub dwie kadencje.

Opóźnienia? Więc, Pani zdaniem, Samoobrona w przyszłości całkiem zniknie?
– Tak sądzę. Jednak nie od razu, dopiero w dłuższej perspektywie. Myślę, że za kilka lat polscy rolnicy w naturalny sposób uzyskają swoją reprezentację w dużej partii centroprawicowoludowej. To nieodzowne, bo dzisiaj decyzje na temat warunków, na jakich produkują żywność, zapadają już nie na Grzybowskiej (w siedzibie PSLu), nie na Wspólnej (w siedzibie rządu), ani nawet na Wiejskiej (siedziba Sejmu), tylko w Brukseli. Rolnicy potrzebują więc silnej reprezentacji, która będzie umiała wyłonić rząd i która z pozycji rządu będzie walczyła w Brukseli o interesy polskich rolników. Sądzę, że ugrupowania ludowe, PSL i Samoobrona mogą z czasem zjednoczyć się lub współtworzyć taką większą partię.

Czyli zostaną wchłonięte przez PiS lub Platformę...?
– Nie, to nie musi, a nawet nie powinno być proste wchłonięcie. W wielu krajach działają przecież koalicje, które na trwałe składają się z dwóch partii. Tak jest w Niemczech z partiami CDU – CSU. Mogę sobie wyobrazić, że w Polsce na przykład PSL stanie się trwałym członem większego ugrupowania. Wieś bardzo potrzebuje w polityce ludzi, którzy gdy wypowiadają się na temat rolnictwa, mówią rzeczy sensowne. Z żalem zauważam, że w PiSie i w Platformie w tej chwili takich ludzi brakuje. Choć widzę też, że PiS próbuje takich ludzi pozyskiwać. Andrzej Lepper najwyraźniej właśnie w tym dostrzega zagrożenie dla swojej pozycji. Atakując posła Mojzesowicza z PiSu ujawnił, że bardzo mu w PiSie przeszkadzają fachowcy od rolnictwa...

Mówi Pani, że szef Samoobrony przez wejście do rządu opóźnił zanik swojej partii. Dlaczego więc teraz zaatakował swój rząd i doprowadził do rozpadu koalicji?
– Zostając ministrem rolnictwa, Andrzej Lepper przypomniał rolnikom, że to właśnie on jest tą postacią, która dba o ich interesy. I rzeczywiście, w lipcu, sierpniu i wrześniu sondaże pokazały, że odebrał PiSowi część utraconego przedtem elektoratu. Doprowadził do takiej sytuacji, jak pod koniec zeszłego roku: połowa rolników znów deklarowała zamiar głosowania na Andrzeja Leppera. Dalsze trwanie tej koalicji przestało się liderowi Samoobrony opłacać. Sukces PiSu nie byłby jego sukcesem. Dziennikarze mówili ostatnio, że Andrzej Lepper spotkał się z Donaldem Tuskiem w Poznaniu, choć obie strony tego się wypierają. Wygląda jednak na to, że Samoobrona, PO i lewica uznały, że teraz jest dobra okazja, żeby odebrać władzę PiSowi.

Jak w przyszłości może wyglądać polska scena polityczna? Będziemy mieć tylko dwie duże partie, jak Amerykanie?
– Na razie nie wydaje mi się to realne. Rolnicy wciąż mogą wybierać między PSL, Samoobroną lub PiSem, a nawet PO. Jeszcze nie wiadomo, która z tych partii wyjdzie wzmocniona po ostatnim zamieszaniu w polityce, a która na wsi straci. Lewica połączona z Partią Demokratyczną też może uzyskać lepszy wynik, niż dzisiaj pokazują sondaże. Zagłosują na nią także ci, którzy po klęsce politycznej rządu Leszka Millera wstydzą się przyznać ankieterom do swoich sympatii. Po najbliższych wyborach parlamentarnych może się więc okazać, że będziemy mieli cztery, a nie tylko dwie duże siły polityczne.

* socjolog, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

rozmowa z Barbarą Fedyszak Radziejowską