Ks. Tomasz Jaklewicz: – Jak wspólnota przeżyła śmierć brata Rogera?
Brat Marek Durski: – Pierwsza była konsternacja. Byliśmy świadomi, że brat Roger jest w drodze do Ojca, ale że odejdzie tak gwałtownie, tego nie mogliśmy przewidzieć. Powtarzamy o zabójczyni słowa Pana Jezusa: nie wiedziała, co czyni. Brat Roger był człowiekiem przebaczenia, pojednania. Nie możemy inaczej myśleć o tym, co się stało, jak tylko w tych kategoriach. On ciągle nam powtarzał, że Chrystus przychodzi przez każdego człowieka i przynosi pokój. Zaraz po zamachu pozdrawialiśmy się słowami: pokój Chrystusa. Ratuje nas teraz modlitwa. Jak zawsze, kiedy spotyka nas coś, co nas przerasta. Młodzież zareagowała bardzo dojrzale. Zaraz po tym wydarzeniu trwała modlitwa. Ona nas uspokoiła. Rozmawialiśmy też wiele ze sobą. Nie rozumiemy tego do końca. Najważniejsza jednak jest wdzięczność za to, co brat Roger zrobił i co nam zostawił jako zadanie. To wyzwanie do życia w ewangelicznej miłości, nie w nienawiści.
Czy brat Roger zostawił testament?
– Dla nas przesłanie jego życia jest jednoznacznym testamentem. Mamy każdy dzień przeżyć w pojednaniu, przekraczając ludzkie ułomności, kruchość naszych charakterów, zło, które jest w nas. Mamy szukać dróg wyjścia w Chrystusie i przez Chrystusa.
Czy pojawia się przekonanie o świętości?
– Na twarzy brata Rogera był odblask świętości Chrystusa. Kiedy się było blisko niego, to miało się poczucie, że w bardzo przejrzysty sposób ukazuje Chrystusa. Dostaję wiele wiadomości z Polski, od młodych ludzi, za które bardzo dziękuję. To bardzo nam pomaga trwać w nadziei. Nasz smutek zamieniają w radość nadziei. Ktoś napisał nawet tak samo jak o Janie Pa-wle II: „subito santo”. Napływają głosy solidarności od biskupów. Nasz miejscowy biskup powiedział, że brat Roger prosto z miejsca swojej pracy – tak to określił – przeszedł do Pana.
Co dalej ze wspólnotą z Taizé?
– Zastąpić założyciela nigdy nie jest łatwo. Ale brat Roger przygotowywał nas na to. On był mocno wpatrzony w to, co niewidzialne, ale jednocześnie mocno chodził po ziemi. Od bardzo dawna przygotowywał swojego następcę we wspólnocie. Już 8 lat temu przedstawił nam brata Aloisa Lösera jako swojego następcę. Ma 51 lat. Zaraz przyjechał z Kolonii i już następnego dnia podjął posługę we wspólnocie.
* Br. Marek Durski – ksiądz katolicki, pochodzi z Poznania, pierwszy Polak w ekumenicznej wspólnocie z Taizé.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z bratem Markiem z Taizé