Polacy mają bardzo duże zaufanie do informacji, jakie znajdują w internecie. Wykorzystują to firmy zajmujące się tzw. marketingiem szeptanym.
Janek chciał kupić laptopa. Tylko którego? Sprzedawca w sklepie poradził, żeby zastanowił się, na czym najbardziej mu zależy. Na baterii, która umożliwi długą pracę bez kabla zasilającego, czy na dużym ekranie, na którym wygodnie można oglądać filmy (te dwie rzeczy są ze sobą sprzeczne, bo duży ekran wymaga dużej ilości energii)? Na szybkim procesorze czy na dużym twardym dysku? A co z rozdzielczością, pamięcią operacyjną, systemem operacyjnym? Wieczorem, w domu, Janek wszedł na jedno z kilku forów internetowych poświęconych komputerom. Chciał poczytać opinie internautów na temat kilku wybranych produktów. Najpewniej nie czytał żadnych opinii, tylko bardzo uważnie przygotowane komunikaty reklamowe. Uszyte dokładnie pod niego. Inaczej napisane, gdy czytał o laptopach przeznaczonych dla graczy, a inaczej, gdy zasięgał „opinii” o sprzęcie typowo biurowym.
Koleżanki z pracy namówiły Małgosię, żeby poszła do nowo otwartego salonu fryzjerskiego. Poszła. Przystojny fryzjer układając jej włosy, najpierw zagadnął o pracę, później o wakacje, aż w końcu zaczął opowiadać o nowej linii kosmetyków do włosów. Akurat do takich włosów, jakie ma Małgosia. Rozmowa była naturalna, niewymuszona. Na końcu fryzjer wspomniał, że gdyby Małgosia chciała, może jej dać próbkę szamponu i odżywki, a jak będzie zadowolona, może jej nawet sprzedać normalne opakowanie. Jest bardzo prawdopodobne, że temat kosmetyków nie pojawił się w rozmowie z fryzjerem przez przypadek.
Wszyscy chcą szeptać
W końcu komu jak komu, ale fryzjerowi w kwestii włosów można chyba zaufać. Tak samo zresztą jak internautom, którzy na forum recenzowali produkt, który sami wypróbowali. Na marketing szeptany (a więc taki, w którym informacja o produkcie trafia do potencjalnego odbiorcy bezpośrednio, zachowując pozory przypadkowej czy spontanicznej) firmy chcące promować swój produkt wydają coraz większe pieniądze. Najszybciej rośnie zapotrzebowanie na „szeptanie” w sieci. Za oceanem, w USA, wydatki na marketing szeptany, tzw. WoMM (ang. word of mouth marketing), przeznacza się rocznie około 2 mld dolarów. Dla porównania, na tradycyjną reklamę w internecie w USA wydaje się rocznie dziesięć razy mniej. Specjaliści uważają, że do 2013 roku ta kwota wydawana na WoMM przekroczy 3 mld dolarów. Jak sytuacja wygląda w Polsce? Nad Wisłą działa kilka firm, które specjalizują się w tej formie marketingu. Ich przedstawiciele pytani o nakłady na ten typ reklamy nie chcą podawać konkretnych kwot, ale mówią, że z roku na rok rejestrują większe zainteresowanie „szeptaniem”. Te wzrosty – jak twierdzą – są dwucyfrowe. Firma Streetcom odnotowała, że w roku 2009 zainteresowanie WoMM-em było o 60 proc. większe niż w roku 2008. Buzz Media mówi o 40-procentowym wzroście obrotów w ostatnim roku, a SmartPR zarejestrował wzrost nakładów na szeptaną reklamę o 90 proc. w ciągu ostatnich dwóch lat. Coraz częściej duże agencje reklamowe dobrze prosperujące na rynku tworzą komórki zajmujące się WoMM-em.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek