Na drastyczne zwiększenie wpływów do budżetu nie ma szans. Rząd miał trzy pomysły. Właśnie jesteśmy świadkami agonii ostatniego z nich.
Pierwszy pomysł to podniesienie podatków. Pisaliśmy o tym w „Gościu” wiele razy. Rząd „puścił temat w eter”, ale jak się okazało, że notowania PO szybko zaczęły spadać, a prezydent i tak zwiększenia obciążeń podatkowych by nie podpisał, rząd z pomysłu zrezygnował. Ostatnio premier Tusk obiecał, że podatków na pewno nie podniesie.
Drugim sposobem była prywatyzacja. Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad sprawia wrażenie, że chce prywatyzować wszystko. W praktyce nie prywatyzuje prawie niczego. Dlaczego? Jednym z powodów znowu mogą być sondaże. Ekipa Donalda Tuska boi się, że prywatyzowanie w czasach kryzysu spotka się z krytyką opozycji. Te same zakłady w czasach koniunktury można by sprzedać znacznie drożej. A w Polsce argument „wyprzedawania majątku narodowego za bezcen” ma dużą siłę rażenia. Efekt? Prywatyzacja wisi na włosku, bo w samym rządzie nie ma zgody, co i kiedy prywatyzować.
No i trzeci pomysł. Część spółek, w których Skarb Państwa ma swoje udziały, osiągnęło całkiem pokaźne zyski. Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy może zadecydować, że część tych zysków zostanie wypłaconych swoim właścicielom (a więc i Skarbowi Państwa) w formie dywidendy. Rząd liczył, że w ten sposób zarobi prawie 8 mld złotych. Tak się jednak nie stanie. Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PZU właśnie zadecydowało, że zeszłoroczne zyski przekaże nie na dywidendę, tylko na tzw. kapitał zapasowy spółki. Największy polski ubezpieczyciel miał do kasy państwa wpłacić ponad 6 mld złotych. Nie wpłaci nic. Poprzednio akcjonariusze banku PKO BP zdecydowali, że na dywidendy przeznaczą tylko niewielką część swojego zysku. Pozostałą kwotą postanowili wzmocnić spółkę. Rząd dostał 0,5 mld złotych, a chciał dostać 1,5 mld. Dotychczas rząd z dywidend zarobił mniej niż 3 mld złotych. To kropla w morzu.
Drenaż czy racjonalny pobór?
Sam pomysł pobierania przez rząd dywidend od spółek, których jest właścicielem, to nic nowego. W budżecie co roku jest pozycja, która tego typu dochody zawiera. Tym razem sprawa została postawiona nieco inaczej niż wcześniej. W poprzednich latach o sprawie publicznie nie dyskutowano. W tym roku w dyskusję zaangażowała się opozycja i koalicja, ministrowie i ekonomiści. Zupełnie inna jest też skala żądań. Od 2000 do 2008 roku przychody Skarbu Państwa z tytułu dywidend wyniosły 13 mld złotych. Teraz w ciągu jednego roku rząd chciał ściągnąć 8 mld złotych. Już teraz wiadomo, że to się nie uda.
Rząd w osobie ministra finansów Jacka Rostowskiego twierdzi, że spółki mają obowiązek oddawania swoich zysków Skarbowi Państwa w takich proporcjach, w jakich rząd jest ich właścicielem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek