W Wielkiej Brytanii szaleje kryzys. Czy Albion podniesie się z kolan?
Szósta pod względem wielkości gospodarka świata od miesięcy boryka się z coraz większym kryzysem gospodarczym. Mimo kolejnych kosztownych programów pomocowych, mających ratować brytyjską gospodarkę, pogrąża się ona w nasilającej się zapaści. Dość napisać, że bezrobocie jest tam najwyższe od ponad 20 lat, PKB maleje, rośnie zaś inflacja, deficyt budżetowy sięga 9 proc., a zadłużenie państwa osiągnęło niemal połowę dochodu narodowego.
Wydawać by się mogło, że na kryzys nie ma łatwego i skutecznego lekarstwa. Tak się jednak składa, że pod koniec lat 70. ub. wieku Wielka Brytania przeżywała zapaść gospodarczą podobną do obecnej. Waliła się tam z hukiem konstrukcja tzw. państwa dobrobytu. Przyczyną był ogólnoświatowy kryzys, będący pokłosiem wielkiego kryzysu naftowego, jaki miał miejsce kilka lat wcześniej. Inflacja sięgała niemal 20 proc., bezrobocie 10 proc., gospodarka była niewydolna i mało konkurencyjna. Wyspy Brytyjskie zaczęto nazywać nawet „chorym człowiekiem Europy”. Wszystko odmieniła dekada lat 80. i rządy Margaret Thatcher. Żelazna Dama, jak zwykło się nazywać jedyną w historii Wielkiej Brytanii kobietę premiera, wydobyła swój kraj z kryzysu, zapewniając prosperity na kolejne dwie dekady. Urząd premiera objęła w 1979 roku, a przekazała go swojemu następcy Johnowi Majorowi u schyłku 1990 roku – 11 lat nieprzerwanych rządów uczyniło z niej osobę najdłużej rządzącą brytyjskim państwem w XX wieku. Rządy te na wiele lat zmieniły oblicze tego kraju, a także miały daleko idące konsekwencje gospodarcze. Wydaje się, że rządzący mogliby brać u baronessy korepetycje z tego, jak postępować w czasach kryzysu. Historia jej rządów to kilka krótkich i jasnych lekcji nie tylko dla dzisiejszego rządu znad Tamizy, ale dla szefów wszystkich państw ogarniętych kryzysem.
Lekcja pierwsza
Pierwszą lekcję można najkrócej opisać w następujący sposób: oszczędności zaczynaj zawsze od siebie. W czasie kryzysu wydatki rządowe wszystkich państw rosną. Ratowanie banków, którym grozi niewypłacalność, bo udzielały kredytów ludziom, których nie było na nie w rzeczywistości stać, jest finansowane z pieniędzy podatników. Rosną w ten sposób wydatki państwa, ponadto utrzymywane są przy życiu instytucje, które zwyczajna działalność rynkowa doprowadziła na skraj bankructwa. Czy to jest właściwa droga do ratowania gospodarki? Brytyjska pani premier poszła zdecydowanie inną. Już pierwszy budżet uchwalony przez rząd Margaret Thatcher zmniejszał obciążenia podatkowe o 4,5 miliarda funtów. Kanclerz skarbu w jej rządzie, Geofrey Howe, rozpoczął zmniejszanie zatrudnienia w Civil Service, czyli odpowiedniku naszej służby cywilnej. Do 1983 r. zwolniono ponad 100 tys. urzędników, a mimo to aparat biurokratyczny osiągnął lepszą wydajność.
Lekcja druga
Lady Thatcher odmawiała także udzielania pomocy publicznej zagrożonym bankructwem firmom. Niewydolne, w większości znacjonalizowane po zakończeniu II wojny światowej, zaczęto oddawać w prywatne ręce. W czasie rządów Thatcher dokonano prywatyzacji między innymi wielkiego koncernu British Petroleum, British Airways, Rolls Royce czy kilkunastu innych firm. Oddanie w prywatne ręce British Telecom zaczęło nową erę w historii brytyjskiego kapitalizmu – niemal 2 miliony ludzi stało się udziałowcami firmy, która była wcześniej deficytowa. Po 2 latach od sprywatyzowania firma zaczęła znów osiągać zyski, a w ciągu kilku lat ceny połączeń telefonicznych spadły o ponad połowę. Sama premier w następujący sposób oceniła skutki prywatyzacji różnych gałęzi gospodarki: „Wielka Brytania zapoczątkowała światową tendencję prywatyzacyjną w krajach tak różnych jak Czechosłowacja czy Nowa Zelandia. Prywatyzacja stała się zatem nie tylko jednym z naszych najlepszych towarów eksportowych, ale jej skutki ponownie zdobyły nam opinię narodu innowacyjnego i przedsiębiorczego”.
Lekcja trzecia
Można ją zatytułować: Nie wydawaj więcej, niż zdołasz zarobić. W czasie obecnego kryzysu kolejne rządy luzują dyscyplinę finansową. Uchwalane są kolejne programy pomocowe, które nie były wcześniej przewidziane w budżecie, przez co rośnie deficyt budżetowy. Co w tej materii robiła lady Thatcher?
W 1982 roku wydatki budżetowe stanowiły 49 proc. PKB, na koniec rządów brytyjskiej konserwatystki udział pieniędzy płynących przez budżet zmniejszył się do 39 proc. PKB. Gdy obejmowała rządy, deficyt budżetowy sięgał 10 proc. Już w 1987 roku budżet został zbilansowany, a rok później osiągnięto po raz pierwszy nadwyżkę budżetową. Przez kolejne kilka lat finanse brytyjskie były wzorcowe dla reszty krajów świata. Dziś rząd Gordona Browne’a znów pokazuje, że nie odrobił zadanej lekcji – deficyt zbliża się ponownie do poziomu 10 proc.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Paweł Toboła-Pertkiewicz, dziennikarz gospodarczy