W Poznaniu po dwóch tygodniach zakończono debatowanie o klimacie, w Brukseli po kilkunastu godzinach. Efekty tych rozmów pokazują bezradność i brak odwagi klasy politycznej.
Choć wpływ emitowanego do atmosfery przez człowieka CO2 na zmiany klimatu jest sporny, na obydwu spotkaniach właśnie dwutlenek węgla był w centrum zainteresowań. W Poznaniu, na szczycie ONZ, rozmowy dotyczyły całego globu. Próbowano uzgodnić tekst protokołu, który będzie w przyszłym roku podpisany na konferencji w Kopenhadze. To konieczność, bo poprzedni protokół z Kioto „żyje” do 2012 roku. W Poznaniu uzgodniono niewiele.
Bruksela ważniejsza
Dla Polski dużo większe znaczenie miał odbywający się równocześnie z poznańskim szczyt w Brukseli. To tutaj prezydent i premier rozmawiali na temat szczegółów tzw. pakietu klimatyczno-energetycznego. Skąd ta zbitka? Co ma klimat do energetyki? Wszystko. Przy założeniu, że klimat jest rujnowany przez emisję CO2, a jej ograniczenie będzie dla klimatu ratunkiem. To właśnie energetyka jest potężnym (choć nie jedynym) producentem CO2. Warto dodać, że dwa powyższe założenia są dosyć dyskusyjne. O wątpliwościach natury naukowej nikt w Brukseli nie rozmawiał. Politycy nie dywagują nad tym, czy aby związek pomiędzy emisją CO2 a ocieplającym się klimatem w ogóle istnieje.
Politycy w Brukseli chcą pogodzić ogień z wodą. Z jednej strony chcą, by niezależnie od dyskusji, jakie prowadzone są na forum ONZ, Europa, a właściwie Unia Europejska, była pionierem w walce ze zmianami klimatu. Z drugiej strony chcą, by było to realizowane kosztem innych. I tak kilka dni przed brukselskim szczytem kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała, że Berlin nie zgodzi się na takie rozwiązania, których konsekwencją będzie utrata choćby jednego miejsca pracy. Ratunek dla środowiska – tak, ponoszenie kosztów – nie – można by streścić słowa kanclerz Merkel. Gdyby jej słowa potraktować poważnie, szczyt w Brukseli można by z czystym sumieniem odwołać. Albo nikt słów Merkel nie traktował poważnie, albo ona sama nie potraktuje poważnie uzgodnionych zapisów. Bo to, że ograniczanie CO2 oznacza przetasowania na rynku pracy, jest pewne jak 2 ¢ 2 = 4.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek