Dlaczego jak muchy padają dziś w USA legendarne wręcz potęgi finansowe, jak Merrill Lynch? Co się dzieje w Ameryce?
Nie można sobie wyobrazić współczesnej gospodarki bez kredytu. Pożyczka umożliwia przyspieszenie realizacji przedsięwzięć. Umożliwia wcześniejsze ukończenie budowy, wcześniejsze uruchomienie produkcji, słowem – wcześniejsze zaspokojenie potrzeb. W USA masowo zaciąga się kredyty na budowę domów, a Amerykanie lubią często zmieniać miejsce zamieszkania.
Dotychczasowy bezkryzysowy rozwój gospodarki USA na przestrzeni ostatnich 20–30 lat, bardzo niskie bezrobocie (4–5 proc.), duża płynność pieniężna – wszystko to spowodowało, że popyt na kredyt szybko wzrastał, a banki udzielały go coraz częściej bez zabezpieczenia, mając zaufanie do prosperującej gospodarki i do kredytobiorców. Co się więc stało, że zaczęły padać potęgi finansowe? Dlaczego Federalna Rezerwa (Bank Centralny USA) zdecydowała się pożyczyć, a chyba raczej dać 85 miliardów dolarów grupie AIG? Bank Centralny nie kredytuje przecież przedsiębiorstw!
Mechanizm kryzysu
Przesłanki kryzysu pojawiać zaczęły się wcześniej. USA mają od szeregu lat coraz bardziej ujemny bilans obrotów z zagranicą. W skali roku sięga to ujemne saldo już prawie biliona, czyli tysiąca miliardów dolarów. Z jednej strony ogromne wydatki militarne, a z drugiej strony rosnąca nadwyżka importu nad eksportem towarów amerykańskich. Przecież eksport małych Niemiec jest znacznie większy od amerykańskiego! Szalę na niekorzyść USA ostatecznie przeważyła liberalizacja gospodarki Chin. Na rynku USA pojawiły się w ostatnich latach w ogromnych ilościach znacznie tańsze od amerykańskich towary chińskie, często jakościowo gorsze, ale nie na tyle, by je zdyskwalifikować. Przebywający latem w USA mój znajomy kupił na 4 lipca, święto narodowe USA, flagę amerykańską „made in China”.
I tak zaczął działać mechanizm kryzysu. Taniość towarów zagranicznych spowodowała trudności zbytu w przedsiębiorstwach amerykańskich, produkujących znacznie drożej. Wobec tego amerykańskie fabryki zaczęły ograniczać produkcję i zatrudnienie. Nie ma dziś śladu po jeszcze niedawnym przyroście miejsc pracy w gospodarce USA. Stopa bezrobocia wzrosła, wprawdzie nieznacznie, bo tylko do około 6 proc., ale płace spadają na tyle, że zadłużeni w bankach pracownicy przedsiębiorstw nie mają pieniędzy na spłatę kredytów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wacław Wilczyński, profesor nauk ekonomicznych