W Polsce coraz mniej wody nadaje się do picia. Częściowo z powodu zmian klimatu, częściowo z powodu działalności człowieka.
Zespół Bajm śpiewał przed laty: „nie ma, nie ma wody na pustyni, a wielbłądy nie chcą dalej iść. Czołgać się już dłużej nie mam siły, o, jak bardzo, bardzo chce się pić”. Czy te słowa mogą w przyszłości dotyczyć Polski? Polska ma coraz mniej wody, ale nie tylko z powodu zmian klimatu. Polacy wody nie oszczędzają i zanieczyszczają ją na potęgę. Sytuacja wymaga dogłębnej analizy i działania. Media coraz częściej piszą, że Polska pustynnieje. To trend ogólnoeuropejski, ale czy trwały? – Nie jestem o tym do końca przekonany, zwłaszcza bazując na stosunkowo krótkich obserwacjach, jakimi dysponujemy – powiedział „Gościowi Niedzielnemu” doc. dr inż. Andrzej Dobrowolski, kierownik Zakładu Hydrografii i Morfologii Koryt Rzecznych, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie. – Trudno tutaj oddzielić przypadek od trwałych tendencji – dodaje.
Choć dane mogą się wydawać wstrząsające (po Belgii to w Polsce właśnie są najmniejsze zasoby wody w Europie, mamy jej trzykrotnie mniej niż średnia dla naszego kontynentu), trudno znaleźć jednoznaczną przyczynę tego stanu rzeczy. Na pewno wpływ na nią ma klimat, a także położenie geograficzne i topografia kraju. Na pewno nieobojętna jest działalność człowieka – nie każda, ale na przykład ta rabunkowa. To znowu dotyczy w znacznie większym stopniu Polski lat 50., 60. czy 80. XX wieku niż na przykład Francji czy Niemiec. Z drugiej strony mniej wody niż Polska ma Belgia. Kraj, gdzie świadomość ekologiczna jest bardzo wysoka. Ale kraj płaski czy wręcz nizinny. Tymczasem to w górach są najczęściej źródła wody, to tutaj pada najwięcej deszczu. Choć Polska ma góry, zajmują one stosunkowo mało jej obszaru.
I klimat, i człowiek
Jak klimat wpływa na sytuację hydrologiczną Polski? Prasa pisała niedawno, że za 20–30 lat nasz kraj stanie się pustynią albo stepem. – To kompletna futurologia – mówi doc. dr inż. Andrzej Dobrowolski. Nie znaczy to oczywiście, że zmiany, jakie obserwujemy, na sytuację hydrologiczną nie mają wpływu. Znaczy tylko tyle, że ten wpływ nie jest do końca rozpoznany. Nie ulega wątpliwości, że lata są coraz cieplejsze, a zimy coraz łagodniejsze. W efekcie wiosny coraz częściej są bardziej suche niż jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. Ale obraz wiosny, kojarzony z błotem, podmokłymi polami czy wezbranymi rzekami, odchodzi w przeszłość nie tylko z powodu zmian klimatu. Przede wszystkim z powodu działalności człowieka. Rosnąca temperatura powoduje coraz szybsze parowanie wody z rzek i jezior. W efekcie coraz częściej zdarza się, że te po prostu znikają. W ciągu ostatniego wieku aż o 44 proc. zmniejszyła się powierzchnia jezior naturalnych w Polsce. Najszybciej znikały one w Wielkopolsce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek