– Na szczęście ta przypadłość szybko mija – mówi „Gościowi”, śmiejąc się, najmłodszy kardynał na świecie. Giorgio Marengo wyznaje, że papieska nominacja nic nie zmieni w jego misyjnej posłudze w Mongolii, gdzie pracuje przez całe kapłańskie życie.
To ziemia, którą Bóg dla mnie wybrał – podkreśla, gdy spotykam go w Rzymie tuż po przyjęciu z rąk Franciszka kardynalskiego biretu. Cierpliwie odpowiada kolejnym dziennikarzom na pytanie, co to znaczy być najmłodszym kardynałem świata. – Dla mnie to okazja, by mówić o Kościele w Mongolii, bo widzę w mojej nominacji uważność papieża na tę maleńką wspólnotę, która w wielkiej pokorze i ubóstwie żyje na prawdziwych peryferiach, ale jej doświadczenie jest ważne i cenne, o czym świadczy moja kardynalska nominacja – dodaje. Purpurę nosi bez sztucznego dostojeństwa. Gdy przemierza okolice Watykanu, przyciąga spojrzenia turystów. Żwawy krok i nieodłączny uśmiech zdają się przestrajać kardynalskie dostojeństwo na nutę dzisiejszych czasów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska