Reżyser filmu „Orlęta. Grodno ’39” jako pierwszy podjął temat dywersyjnej działalności polskich komunistów w czasie sowieckiego najazdu w 1939 roku.
17 września 1939 roku, w dniu, w którym Armia Czerwona zaatakowała Polskę, w Grodnie znajdowały się jedynie nieliczne polskie oddziały. Wkrótce dołączyli do nich cywilni ochotnicy, w tym uczniowie i harcerze. Bohater filmu, Leoś Rotman, jest jednym z nich.
Film Krzysztofa Łukaszewicza, który wypełnia białą plamę, jaką w polskim kinie była sowiecka agresja, opowiada o tym praktycznie nieznanym epizodzie tej wojny, jaką była właśnie obrona Grodna.
Krzysztof Łukaszewicz przedstawia historię obrony Grodna z perspektywy dziecka, czyli właśnie Leosia Rotmana. Grodno w tym czasie zamieszkiwało ponad 30 proc. Żydów. Rotman jest jedynym Żydem w szkole. Chłopiec nie ustaje w swoich staraniach o akceptację w polskiej społeczności. Swoją patriotyczną postawę udowodni w czasie walk z sowieckimi najeźdźcami na ulicach Grodna.
Głównym wątkiem pierwszej części filmu jest problem antysemityzmu, z którego przejawami nieustannie spotyka się chłopiec i inni żydowscy mieszkańcy miasta. Druga część opowiada o obronie Grodna, jednak batalistyka nie jest mocną stroną filmu.
Łukaszewicz jako pierwszy podjął w filmie temat agenturalnej działalności polskich komunistów, wśród których znalazło się wielu członków żydowskiej społeczności. Jednym z nich jest brat Leosia, który wraz z członkami miejscowych komunistów strzela do polskich żołnierzy.
Film podejmuje wiele wątków społecznych i politycznych miasta w okresie przedwojennym i w czasie wojny przedstawia je pobieżnie, właściwie żaden z nich nie znajduje rozwinięcia. Jednak pierwsza próba podejścia do tematu sowieckiej agresji jest o tyle ważna, że może wzbudzić zainteresowanie widza, szczególnie młodszego, historią tego, co działo się na kresach II Rzeczpospolitej po 17 września 1939 roku.
Edward Kabiesz