Kochajmy papieża. Ale takiego, jakim naprawdę jest i jakim chyba chce być - przewodnika w sprawach wiary, ale też brata na wspólnej drodze. A jeśli brata, to popełniającego również błędy, jak my, w ocenie rzeczywistości.
31.08.2022 13:20 GOSC.PL
Dobrze, że w czasach apostolskich nie istniało Biuro Prasowe Dwunastu. Bo wtedy zamiast szczerych do bólu Ewangelii, Dziejów Apostolskich i Listów, mielibyśmy następujące oficjalne oświadczenia o przebiegu wydarzeń i wypowiedziach Apostołów:
- Stanowczo dementujemy krążące plotki, jakoby Piotr zaparł się Jezusa. W rzeczywistości powiedział tylko, że nie chce rozmawiać z nieznajomymi przy ognisku. Wszystkie jego wypowiedzi należy rozumieć jako wierne podążanie za Mistrzem;
- Nie jest prawdą, że uczniowie Jezusa spierali się miedzy sobą o to, który z nich jest ważniejszy i który ma mieć najlepsze miejsce w królestwie niebieskim. W rzeczywistości była to tylko rzeczowa dyskusja o tym, kto dłużej zna Jezusa i kto dzięki temu lepiej zapamiętał Jego pierwsze przypowieści;
- Powtarzane nieustannie oskarżenia, że pod krzyżem został tylko jeden uczeń, a reszta tchórzliwie uciekła, są całkowicie nieuprawnione. W rzeczywistości zapobiegliwi i praktycznie myślący uczniowie pobiegli szukać osoby, która zechce sprzedać im miejsce na grób dla ich Mistrza;
- Nie jest prawdą, że między Pawłem i Piotrem doszło do jakichś nieporozumień i że pierwszy upomniał publicznie drugiego. W rzeczywistości doszło do pogłębionej rozmowy między Apostołami, w wyniku której obaj wyrazili sobie wdzięczność za godne prowadzenie dzieła Bożego;
- Stanowczo protestujemy przeciwko nieuzasadnionym oskarżeniom pod adresem naszego brata, Pawła, jakoby przed swoim spotkaniem z Panem pod Damaszkiem dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. W rzeczywistości, wtedy jeszcze Szaweł, jako uczciwy faryzeusz, starał się zrozumieć nową drogę i wdawał się wyłącznie w dyskusje z uczniami Jezusa, ale ponieważ to nie wystarczyło, musiał doświadczyć osobistego spotkania z Panem…
Kochajmy papieża. Ale takiego, jakim naprawdę jest i jakim chyba chce być - jako przewodnika w sprawach wiary (warto czytać regularnie jego kapitalne, proste i głębokie katechezy), ale też jako brata na wspólnej drodze. A jeśli brata, to popełniającego też błędy, jak my wszyscy. Również błędy w ocenie rzeczywistości. Tego, co zostało powiedziane z Watykanu w kontekście rosyjskiej agresji nie da się już "odpowiedzieć" czy zakryć mało przekonującymi oświadczeniami Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. Trzeba uznać, że na czas nie padły słowa właściwe. Inaczej nie byłoby potrzebne żadne oświadczenie. Bohaterowie Nowego Testamentu w sprawach dużo większego kalibru (bo, ma się rozumieć, powyższe przykłady to nie żadna analogia 1:1 do obecnej sytuacji; chodzi wyłącznie o zasadę ugrzecznienia przekazu) z niczego później się nie tłumaczyli, nie starali się przekonywać, że zostali źle zrozumiani. Było jak było. I trzeba iść dalej. Z papieżem - przewodnikiem i bratem w wierze.
Jacek Dziedzina