Wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. Łk 4,40
Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im.
O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: «Ty jesteś Syn Boży!» Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.
Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: «Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany».
I głosił słowo w synagogach Judei.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem. Szkoda ludzi, szkoda każdego. Nieprawdaż?Wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich
do Niego.
Łk 4,40
Słychać dziś tezę, że to dobrze, iż Kościół w Europie się kurczy. Ponoć się oczyszcza w ten sposób, odpadają letni, zostaje samo złoto. Mała trzódka, ale za to jaka. Jest w tym poglądzie prymitywna pycha (zostaliśmy my, czyli najlepsi) przy braku katolickiego myślenia (przypomnę: kat’holon = dotyczący wszystkich, uniwersalny). Katolicyzm nie jest troską o duchowy dobrostan niektórych, ale troską o zbawienie wszystkich. Szkoda ludzi, szkoda każdego. Nieprawdaż? Tymczasem Jezus „na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich”, czyli traktował ich personalnie, niepowtarzalnie, ale robił to na masową skalę, by zdrowie, które przyniósł na ziemię, dotarło do możliwie wszystkich.
ks. Jerzy Szymik