O czym właściwie jest dzisiejsza Ewangelia? O dobrych manierach przy stole? Albo o tym, jak przy pomocy skromności awansować na wyższe miejsce? Z pewnością nie o to chodziło Jezusowi.
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:
«Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by przypadkiem ktoś znamienitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”, a wtedy musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. A gdy przyjdzie ten, który cię zaprosił, powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
Do tego zaś, który Go zaprosił, mówił także: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
1. O czym właściwie jest dzisiejsza Ewangelia? O dobrych manierach przy stole? Albo o tym, jak przy pomocy skromności awansować na wyższe miejsce? Z pewnością nie o to chodziło Jezusowi. Aby odkryć głębszy sens przesłania, musimy pamiętać, kto wypowiada te słowa. Mówi to wcielony Bóg, który jako Bóg zajmuje z natury rzeczy pierwsze miejsce, ale jako człowiek chciał na ziemi zająć miejsce ostatnie. Tym ostatnim miejscem był krzyż. Jezus został jakby wyproszony z tego świata. Niedościgniona jest pokora Boga. Św. Karol de Foucauld od chwili swego nawrócenia szukał ostatniego miejsca dla siebie. To była jego droga do świętości. Mottem duchowych poszukiwań były słowa jego duchowego kierownika ks. Huvelina: „Chrystus zajmował tak dalece ostatnie miejsce, że nikt nie mógł Mu go odebrać”. De Foucauld chciał być prawdziwym przyjacielem Jezusa, dlatego uparcie szukał ostatniego miejsca. Zginął samotnie wśród piachów pustyni. Obok jego ciała leżała monstrancja z Najświętszym Sakramentem.
2. Historię świata można odczytać jako zaproszenie na ucztę Boga. Każdy z nas ma tu swoje miejsce przy stole. To uczta weselna, przez którą Bóg chce się związać z nami jak mąż z żoną. Człowiek jednak od początku buntuje się przeciwko temu zaproszeniu. „Tak oto mamy Adama, dla którego Bóg bogato zastawił stół. Ale on nie chce być gościem. Sam chce być Bogiem. Nie chce mieć nikogo ponad sobą i obok siebie. Chce mieć pierwsze miejsce i chce, aby było ono jego dziełem” – zauważa kard. Ratzinger. Podobnie dzieje się z Ewą. Skutek jest taki, że ich małżeństwo zamiast wspólnoty miłości staje się miejscem bolesnego sporu o władzę, o pierwszeństwo. W miejsce logiki daru pojawia się logika przywłaszczania, walki o swoje. „Tam bowiem, skąd wyprosi się Boga, nic nie jest już wielkie. Człowiek staje się kimś, kto jest po-pędzany i wy-pędzany, kimś, kogo nic nie może zadowolić, dla kogo nic nie jest piękne” (Benedykt XVI). Czy to dotyczy tylko Adama i Ewy? Czy walka o swoje „miejsce” nie doprowadza do konfliktów również w dzisiejszych rodzinach?
3. Pycha mieszka w każdym z nas. Żyjemy niepewni swego miejsca na ziemi. Przypatrujemy się bacznie tym, którzy siedzą wyżej na doczesnej uczcie ziemskich rozkoszy. Zazdrościmy innym pieniędzy, powodzenia, sukcesu. Ale Bóg nie zajmuje miejsca pośród celebrytów i miliarderów. On nie jest na szczycie piramidy władzy, bogactwa i sławy. Jezus idzie do nas raczej z dołu niż z góry. W tę stronę warto patrzeć. „Kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy…” „Byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem spragniony, a daliście mi pić…” Bóg przychodzi od tej strony. Żyje w ubogich, którzy czekają na przyjęcie, pomoc, dobre słowo, na miłość. Pochylając się nad nimi, stajesz się wielki. •
ks. Tomasz Jaklewicz