Prawnik skomentował wczorajsze doniesienia, opublikowane w tygodniku "Newsweek", jakoby obecny biskup świdnicki Marek Mendyk miał przed laty molestować seksualnie ośmioletniego chłopca.
To wina musi być udowodniona przez oskarżyciela, a nie oskarżony ma udowadniać swoją niewinność – mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Piotr Majer, kanonista z Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie. Prawnik skomentował wczorajsze doniesienia, opublikowane w tygodniku „Newsweek”, jakoby obecny biskup świdnicki Marek Mendyk miał przed laty molestować seksualnie ośmioletniego chłopca.
Co właściwie może zrobić oskarżony o takie przestępstwo człowiek? – Ks. prof. Majer zwraca uwagę, że zarówno w prawie świeckim jak i kościelnym funkcjonuje domniemanie niewinności, a więc to winę, nie niewinność, trzeba udowodnić. Podkreśla, że słusznie zwraca się uwagę na prawa ofiar przestępstw seksualnych, na to, że one powinny być życzliwie wysłuchane i szczególnie chronione, podkreśla się potrzebę szacunku dla nich, pomocy, jakiej należy im udzielić. Pisze o tym papież Franciszek m.in. w motu proprio „Vos estis lux mundi” z 2019 roku. Z drugiej strony istnieją prawa oskarżonego – do obrony i zachowania dobrego imienia. Każde tego typu oskarżenie odbiera bowiem dobre imię osobie oskarżonej i na całe życie rzucone oskarżenia do tej osoby przylegają. Mówi się, że trzeba wierzyć ofiarom, tymczasem sprawa jest niezwykle delikatna, bo prawdziwym ofiarom trzeba przyjść z pomocą, jednak nie od razu wiadomo, czy ktoś rzeczywiście padł ofiarą przestępstwa. Dlatego we wspomnianym dokumencie papież z wielką ostrożnością mówi nie o „ofiarach” przestępstw, ale o „tych, którzy twierdzą, że zostali skrzywdzeni”.
Przeczytaj też: Analiza "Wytycznych” episkopatu ws. dochodzenia w przypadku oskarżeń duchownych o czyny pedofilskie
Co może zrobić ktoś, kto zostaje oskarżony o takie przestępstwo, gdy nie ma twardych dowodów, a jest słowo przeciwko słowu? – Ks. prof. Majer zwraca uwagę, że wówczas konieczne są m.in. ekspertyzy psychologów zmierzające do wykluczenia konfabulacji. Nie jest to zadanie łatwe i wolne od ryzyka błędu. A jest tym trudniejsze, gdy sprawa ujawniana jest dopiero po wielu latach od domniemanego czynu. Przestępstwo jest już przedawnione, prokuratura umarza postępowanie. Nie ma procesu karnego, nie trzeba w sądzie zeznawać pod przysięgą i odpowiedzialnością karną za fałszywe zeznania, a słowa oskarżenia idą w świat. W takich sprawach zalecana jest duża ostrożność – znane są już przypadki oskarżania osób niewinnych, które jednak na zawsze tracą dobre imię. Wprawdzie zarówno w prawie świeckim, jak i w prawie kanonicznym formułowanie oszczerczych oskarżeń przed organami ścigania stanowi przestępstwo, ale wciągnięcie kogoś w spory sądowe wskutek takich oskarżeń z konieczności powoduje zniesławienie. W prawie kanonicznym określa się to jako „diffamatio iudicialis”. Rzucenie oskarżenia, nawet gdy dotyczy osoby, która później, nierzadko po ciągnącym się latami procesie, zostanie ostatecznie uniewinniona, rodzi taki właśnie skutek. W przypadku duchownych utrudnia lub wręcz uniemożliwia to dalszą posługę.
***
W tygodniku „Newsweek” ukazała się rozmowa z byłym seminarzystą Andrzejem Pogorzelskim, który twierdzi, że gdy miał osiem lat, był molestowany przez ks. Marka Mendyka, obecnego biskupa świdnickiego. W związku z tym bp Mendyk wydał wczoraj komunikat, w którym oświadczył z całą stanowczością, że zarzut molestowania jest nieprawdziwy. Zapowiedział podjęcie kroków prawnych, a od oskarżyciela zażądał publicznych przeprosin.
Pisaliśmy o tym: Oświadczenie biskupa Marka Mendyka w związku z oskarżeniem
W opublikowanym dziś komunikacie poinformował, że zwraca się „do Metropolity Wrocławskiego z pisemną prośbą o podjęcie przewidzianych prawem kanonicznym działań, mających na celu zbadanie i wyjaśnienie sprawy. Poinformowałem o tym także Nuncjaturę Apostolską w Polsce”. Zadeklarował też „pełną gotowość współpracy z władzami kościelnymi oraz organami państwowymi w celu wyjaśnienia zarzutu”.