W ramach walki z globalnym ociepleniem Komisja Europejska wymyśliła sobie onegdaj plan aukcyjnej sprzedaży prawa do emisji CO2. W Europie emituje się 15 proc. CO2, a więc redukcja emisji o 20 proc. oznacza 3 proc. emisji światowej.
W ramach walki z globalnym ociepleniem Komisja Europejska wymyśliła sobie onegdaj plan aukcyjnej sprzedaży prawa do emisji CO2. W Europie emituje się 15 proc. CO2, a więc redukcja emisji o 20 proc. oznacza 3 proc. emisji światowej. Nawet jeśli globalne ocieplenie nie jest jedną wielką „ściemą”, przy takich proporcjach efektu klimatycznego i tak nie będzie. Za to gospodarka europejska wykrwawi się finansowo na walkę być może ze… słońcem. Ale jeśli już pakiet klimatyczny musiał zostać przyjęty, nie wolno było przyjąć swobody w handlowaniu prawem do emisji. Stworzono system aukcyjny, co potwierdza teorię, że nie chodziło o żaden klimat, tylko o kolejny wehikuł do robienia interesów finansowych kosztem podatników. Bo to oni za owe emisje muszą płacić, ponieważ wszyscy emitenci wliczają koszty emisji w cenę swoich towarów.
Jedno z praw Murphy’ego powiada, że „jak coś może pójść źle, to pójdzie”. Nie trzeba było długo czekać na skutki. Skoro „prawo do emisji” nie oznacza prostego prawa do wypuszczania w powietrze CO2, lecz jest „walorem” (aktualnie wycenianym na giełdach na 15 euro za tonę), którym można obracać na rynkach finansowych, to było tylko kwestią czasu, kiedy zaczną się z nim dziać różne dziwne rzeczy. Zaczęło się od kradzieży. W listopadzie ub.r. z konta rumuńskiego producenta cementu zniknęły prawa do emisji warte 80 mln euro. Z czeskich kont zniknęły 2 mln praw wartych ponad 30 mln euro. Kradzieże uprawnień do emisji to pikuś w porównaniu z wyłudzeniami VAT. Wartość handlu tymi prawami szacowana jest na 90 mld euro rocznie. Część transakcji wykonywanych jest tylko po to, by zarobić na odliczeniu VAT. W niektórych krajach nawet 90 proc. wartości rynku stanowi obecnie nielegalna działalność. Stosowana jest do tego odmiana tak zwanej „karuzeli podatkowej”. Jedna firma kupuje prawa do emisji CO2 za granicą. Taka wewnątrzwspólnotowa dostawa usług jest zwolniona z podatku VAT. Potem ta sama firma sprzedaje w swoim kraju drugiej firmie nabyte prawa. Przy tej transakcji pierwsza firma nalicza VAT zgodnie z obowiązującą w kraju stawką. Druga sprzedaje uprawnienia do emisji CO2 za granicę, stosując znowu zerową stawkę VAT i występuje o zwrot VAT do urzędu skarbowego.
A jakby tego było mało, Komisja zdecydowała, że za zmniejszenie emisji gazu HFC-23 o jedną tonę można otrzymać 11 700 uprawnień do emisji dwutlenku węgla. W ostatnich latach na potęgę uruchamiano więc tanie zakłady wykorzystujące HFC-23, np. do produkcji mrożonek. Uruchamiano je tylko po to, żeby teraz zamknąć, w zamian za uprawienia do emisji CO2, które można sprzedawać na rynku europejskim. Zainwestowanie w fabrykę używającą gazu HFC-23 100 mln dolarów daje prawa do emisji CO2 warte dziś 6 mld dolarów. Do prawa Murphy’ego dodam rozwinięcie: „jak w coś zaangażowane jest państwo (w tym wypad-ku KE), to prawdopodobieństwo, że pójdzie źle, rośnie w postępie geometrycznym”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Robert Gwiazdowski, prawnik i ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha