Portugalia. Wbrew przysłowiu, że nic dwa razy się nie zdarza, scenariusz niedzielnych wyborów prezydenckich w Portugalii okazał się kopią wyścigu o fotel głowy państwa sprzed pięciu lat.
Zarówno w styczniu 2006 r., jak i w tym roku zwycięzcą okazał się popierany przez centroprawicowy i konserwatywny elektorat Anibal Cavaco Silvy. Dotychczasowy prezydent zapewnił sobie reelekcję już w I turze, dzięki poparciu prawie 53 proc. wyborców. Wyprzedził wspieranego przez rządzącą Partię Socjalistyczną Manuela Alegre, który zdobył 19,8 proc. głosów.
Zdaniem politologów, na sukces Silvy wpłynęła trudna sytuacja kraju pogrążonego w kryzysie, za który coraz częściej społeczeństwo obwinia socjalistów. Eksperci zwracają też uwagę na mądrze poprowadzoną kampanię wyborczą, która akcentowała ekonomiczne wykształcenie głowy państwa, budując wizerunek prezydenta jako specjalisty znającego mechanizmy funkcjonowania gospodarki.
Nie brakuje opinii, że ojcem sukcesu Silvy jest właśnie szef jego kampanii wyborczej – Luis Palha da Silva (zbieżność nazwisk przypadkowa), były dyrektor wykonawczy firmy Jeronimo Martins, właściciel sklepów Biedronka. To właśnie za jego rządów sieć dyskontów zaczęła przynosić Portugalczykom w Polsce wysokie zyski, zdobywając ostatecznie pozycję lidera.
Finał prezydenckiej kampanii nie oznacza dla Palha da Silvy bezczynności. Został on poproszony o objęcie stanowiska prezesa dotkniętego futbolowym kryzysem klubu Sporting Lizbona. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem Silva poda pomocną dłoń.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Marcin Zatyka