Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wygrał partyjne prawybory i został kandydatem PO w wyborach prezydenckich. Komorowski uzyskał 68,5 proc. głosów, a jego rywal szef MSZ Radosław Sikorski 31,5 proc. Frekwencja wyniosła 47,47 proc. Komorowski wygrał we wszystkich województwach
Prawybory w PO niewiele nam powiedziały o obu kandydatach i ich programach, ponieważ nie było w nich poważnej debaty. Obaj kandydaci dbali przede wszystkim, aby nie przekroczyć granic partyjnej poprawności. Niska frekwencja pokazuje, jak w gruncie rzeczy marne jest polskie życie partyjne, kreowane wyłącznie przez osobowości przywódców, a nie ruchy obywatelskie.
Niewątpliwie jednak prawybory były sprytnym posunięciem socjotechnicznym, koncentrującym uwagę opinii publicznej na wewnętrznej rozgrywce w Platformie. Umożliwiło to premierowi Tuskowi odsunięcie na bok kłopotliwych dla jego formacji pytań o bilans rządów na półmetku.
Marszałka czeka teraz prawdziwa walka, w której urzędujący prezydent będzie trudniejszym rywalem aniżeli partyjny kolega. Wcale nie jest pewne, czy Polacy będą chcieli utrwalić monopol jednej partii i skumulować całą władzę w rękach premiera Tuska, który podkreśla, że będzie dążył do marginalizacji urzędu prezydenta. Będzie to łatwiejsze, jeśli prezydentem zostanie kolega, któremu ustąpił miejsca w walce o ten urząd.
Dobrze przygotowany i zdeterminowany prezydent Kaczyński nie musi tych wyborów przegrać. Sądzę, że z Sikorskim – nieobliczalnym, dającym się czasem niepotrzebnie ponieść emocjom, ale także bardziej suwerennym i będącym autentyczną alternatywą dla premiera – miałby mniejsze szanse.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Andrzej Grajewski (komentarz)