Spalimy żywcem każdego, kto zechce reprezentować w sądzie interesy ofiary. Takie oświadczenie wydała nie anonimowa grupa islamskich ekstremistów, ale stowarzyszenie pakistańskich adwokatów
Ofiarą była 12-letnia katoliczka Shazia Bashir. Jej katem członek rodziny muzułmańskiego adwokata. Według danych kościelnej Komisji Sprawiedliwości i Pokoju, z powodu biedy i bezrobocia aż 10 mln pakistańskich dzieci zmuszonych jest do pracy. Często bywają traktowane jak niewolnicy.
Shazię Bashir rodzice wysłali do pracy osiem miesięcy temu. Miała dostawać równowartość 12 dolarów miesięcznie. Nie dostawała, a na dodatek była torturowana. Zmarła 22 stycznia. Wcześniej złamano jej rękę i szczękę. Na plecach wypalono znamiona. Wiadomo też, że była wykorzystywana seksualnie. Jej pracodawcę wraz z rodziną aresztowano.
Sprawa jednak raczej nie znajdzie finału w sądzie. Bo islamscy adwokaci grożą śmiercią każdemu, kto chciałby reprezentować ofiarę w sądzie, a policja twierdzi, że nie jest w stanie zapewnić chrześcijanom bezpieczeństwa. Prawda, żadna siła nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa wszystkim i przed wszystkimi. W tym jednak wypadku autorzy pogróżek są znani.
Na czym więc polega trudność? W dyskusjach nad historią i teraźniejszością relacji chrześcijańsko-muzułmańskich często przypomina się, że islam każe szanować chrześcijan jako „ludzi księgi” (Biblii). Po takich informacjach trudno wierzyć, że to zalecenie jest traktowane poważnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny portalu wiara.pl