Haiti. Tragedia Haiti wywołała w Polsce falę solidarności. Nasi ratownicy ruszyli na Karaiby, a na pomocowe konta bankowe wpłynęły miliony złotych.
Kapitan Wiesław Drosio jest jednym z 54 polskich ratowników, którzy przez tydzień pracowali na Haiti. – Najbardziej zapamiętam szkołę podstawową, pod której gruzami – według obliczeń prowadzących ją sióstr zakonnych – zostało około setki dzieci. Robiliśmy, co mogliśmy, ale one nie miały szans na przeżycie. Rodzice z pięciokilogramowymi młotkami i przecinakami próbowali wydobywać ciała. Zapamiętam dzieci, mówiące, że są głodne i że ich rodzice zostali pod gruzami. To wszystko robiło na nas wrażenie – przyznaje oficer Państwowej Straży Pożarnej z Warszawy.
Polscy strażacy zorganizowali na Haiti szpital, w którym pracowało 2 lekarzy i 13 ratowników. Gdy ci opatrywali chorych i rannych, ich koledzy z 10 psami i specjalistycznym sprzętem przeszukiwali ruiny. Nasi ratownicy pracowali w 30-stopniowym upale od 7.00 rano do zmroku, czyli do godz. 18.00–19.00. Pozwolenie na przeszukiwanie ruin w nocy można było dostać tylko w przypadku, gdy spodziewano się wydobyć kogoś żywego, ale wówczas konieczna była dodatkowa ochrona ze strony żołnierzy ONZ. Stosunek Haitańczyków do pomagających im Polaków był dobry, ale trzeba było wziąć pod uwagę, że na skutek trzęsienia ziemi z miejscowego więzienia uciekło około 6 tysięcy ludzi, w tym bandyci skazani za ciężkie przestępstwa na dożywocie i karę śmierci. Polscy ratownicy walczyli o życie dwóch osób. Nie udało się. Czy więc warto było lecieć na drugi koniec świata? – Warto. Gdy przylecieliśmy, wciąż jeszcze spod gruzów wyciągani byli żywi ludzie. Poza tym, gdy się wyjeżdża na taką akcję, to nigdy nie wiadomo, czy kogoś uda się uratować. A doświadczenia, którego się w takich warunkach nabywa, nie dadzą żadne ćwiczenia – uważa kpt. Drosio. Wśród uczestników lotu polskiego tupolewa z darami dla Haiti był także przedstawiciel Związku Polskich Kawalerów Maltańskich ks. Henryk Błaszczyk.
Haitańczykom można także pomóc, nie wyjeżdżając z kraju. Dniem solidarności z Haiti była niedziela 24 stycznia. Przed kościołami zebrane zostały pieniądze na wsparcie ofiar trzęsienia ziemi. Środki zbierane są także na konta bankowe i w akcji wysyłania wiadomości SMS. Według danych z 25 stycznia, na konto Caritas Polskiej z przeznaczeniem na pomoc Haiti wpłynęło w sumie około 2 milionów złotych. Kolejny milion złotych przyniosła do tego dnia akcja esemesowa. Tuż po tragedii Caritas Polska przekazała pomoc doraźną w postaci 30 tys. euro. Rządowym samolotem wysłano też medykamenty wartości 50 tys. zł. W przygotowaniu jest kolejna transza pomocy, przeznaczona na zakup żywności, artykułów higienicznych i zapewnienie schronienia. Caritas Polska przekaże ją wprost na konto Caritas Haiti. Wiadomo też, że pieniądze zebrane przez naszą Caritas do końca stycznia posłużą do odbudowania szkoły w miejscowości Jacmel. Zbiórka prowadzona będzie także po 31 stycznia, jednak na razie nie zdecydowano, na co przeznaczone zostaną uzyskane w ten sposób środki.
Zbiórkę dla Haiti prowadzi także polska sekcja międzynarodowej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (Kirche In Not). Zebrała ona w Polsce już około 200 tys. zł. Organizacja ta od dawna pomaga Haiti. W ostatnich latach przekazała do tego kraju 10,5 mln zł.
Zbiórka trwa
Jak pomóc ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti? – Wyślij pieniądze na konto: Caritas Polska, ul. Skwer Kard. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa, Bank PKO BP SA: 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526, Bank Millennium SA: 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384 z dopiskiem: Haiti
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Jarosław Dudała