Kijów. Zgodnie z przewidywaniami, pierwszą turę prezydenckich wyborów na Ukrainie wygrał Wiktor Janukowycz, lider Partii Regionów, który dostał ok. 35 proc. głosów.
Julię Tymoszenko poparło ok. 24 proc. wyborców. Całkowitą klęskę poniósł urzędujący prezydent Wiktor Juszczenko. Zajął dopiero 5. miejsce (ok. 6 proc.) i wyprzedzony został przez byłego prezesa narodowego Banku Ukrainy Serhija Tihipkę (ok. 13 proc.) oraz byłego przewodniczącego parlamentu Arsenija Jaceniuka (ok. 7 proc.). Żaden z kandydatów nie otrzymał ponad 50-procentowego poparcia, więc 7 lutego dojdzie do drugiej tury wyborów, w której Janukowycz zmierzy się z Tymoszenko. Wydaje się, że faworytem jest Janukowycz, który może przejąć znaczną część elektoratu pozostałych kandydatów.
Pierwsza tura przebiegała przy stosunkowo wysokiej frekwencji, do urn poszło ponad 66 proc. uprawnionych do głosowania. W opublikowanym po wyborach oświadczeniu Tymoszenko podkreśliła, że „Janukowycz, który reprezentuje kręgi kryminalne, nie ma żadnych szans” na ostateczne zwycięstwo. Janukowycz ograniczył się do stwierdzenia: – Dzisiejszy dzień był referendum nad ekipą „pomarańczowych”. Ludzie ich osądzili i ten osąd był sprawiedliwy – skomentował.
Wbrew obawom, pierwsza tura przebiegała bez większych naruszeń prawa. Paweł Kowal, przewodniczący misji obserwacyjnej Parlamentu Europejskiego, powiedział nam, że w zgodnej opinii wszystkich międzynarodowych obserwatorów nie doszło do żadnych uchybień, które mogłyby wypaczyć wynik tej tury wyborów. Kowal mówił, że jeśli były pewne nieprawidłowości, wynikały one z niedoskonałości ukraińskiego prawa wyborczego, a nie z działań któregokolwiek z kandydatów. Ukraińskie wybory były obserwowane przez ponad 750 grup obserwacyjnych, liczących kilka tysięcy ochotników, reprezentujących OBWE, NATO, Parlament Europejski i Radę Europejską.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - ag