Jak sprawić, by Eucharystia była świętem? To zadawane od dziesięcioleci pytanie powróciło do mnie, gdy przeczytałem fragment dokumentu końcowego z sesji plenarnej Federacji Episkopatów Azji
Biskupi zachęcają w nim, by azjatyckie liturgie wyrażały radość, prostotę i zaangażowane uczestnictwo. „Serce Azjatów czerpie swą energię z kontemplacji przyrody. Nasze sprawowanie Eucharystii ma dotykać tego serca, które wrażliwe jest na kolory, kwiaty, symbole, muzykę i kontemplację. Azjatyckie symbole, melodie, a nawet wartości mają sprawić, że celebrowanie świętych tajemnic poruszy najgłębiej serce Azji”.
Przypomniało mi się zaraz, co nie tak dawno mówił znajomy kapłan, pracujący we Francji, o przybywających tam wierzących mieszkańcach Czarnego Lądu. Często padają oni łupem sekt, bo nie mogą odnaleźć się podczas Eucharystii.
Jest dla nich zbyt statyczna, sztywna, pozbawiona charakterystycznej dla afrykańskich celebracji radości. Podobne problemy miewa wielu, niekoniecznie młodych, katolików w Polsce. W przeżywaniu Eucharystii wiele zależy od wewnętrznego nastawienia. Ale klimat celebracji też jest ważny.
Kilka razy w życiu doświadczyłem takiej, która jako żywo wydawała mi się bliska liturgii niebiańskiej. W naszej polskiej rzeczywistości brakuje przede wszystkim pięknego śpiewu. Takiego, w który chce się angażować wszystkim. Nieważne, czy towarzyszą mu organy, czy gitary i flety. Byle mógł płynąć z głębi serca.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny wiara.pl