Gdy w Kamieniu Pomorskim 22 osoby poniosły śmierć w płomieniach, ogłoszono narodową żałobę. By uniknąć podobnych zdarzeń, zarządzono kontrole w niejednym budynku.
W tym samym czasie na drogach zginęło 35 osób, a 542 zostały ranne. Informacja chyba na nikim nie zrobiła wrażenia. Nie podjęto żadnych nadzwyczajnych środków. W trzecią niedzielę wielkanocną, pod hasłem „Otoczmy troską życie na naszych drogach”, obchodzimy dzień modlitwy za kierowców i wszystkich poruszających się po drogach. Rzeczywiście, czas chyba na jakąś modlitewną krucjatę, bo ogrom nieświadomości popełnianego na drogach zła jest zastraszający.
Można czasem odnieść wrażenie, jak gdyby w momencie wejścia do samochodu przestawały obowiązywać przyjęte w cywilizowanych społeczeństwach zachowania. Brawura, arogancja, bezmyślność. Czy to odreagowywanie stresów? Być może. Ale to bardzo niebezpieczna terapia. Lekceważenie obowiązujących na drodze przepisów nieraz kończy się śmiercią. Także tych Bogu ducha winnych, którzy starali się unikać niebezpiecznych zachowań.
Jak dotąd opowieści o rekordowo krótkim czasie podróży czy ilości wykonanych podczas jazdy telefonów traktuje się z przymrużeniem oka, a działania policji – czasem zresztą słusznie – jak zabawę w kotka i myszkę. Czas zauważyć, że mamy do czynienia z poważnym problemem moralnym.
Czytaj codzienne komentarze w portalu wiara.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny wiara.pl