Co mnie pociąga w Karmelu? Kult Matki Bożej - mówi Maria Przełomiec. Jak się okazuje, dziennikarka prowadząca w TVP Info "Studio Wschód" żyje nie tylko wojną na Ukrainie...
Jarosław Dudała: Czym dla Pani jest duchowość Karmelu?
Maria Przełomiec: Przede wszystkim: jestem bardzo przeciętnym, powiedziałabym: typowym chrześcijaninem, który nie zagłębia się szczególnie mocno w Ojców i Doktorów Kościoła. Co mnie pociąga w Karmelu? Kult Matki Bożej. To, że Karmel jest oddany pod Jej opiekę i przez Nią prowadzony. Ona jest wzorem słuchania Boga i zbliżania się do Niego. Jest Dziewicą słuchająca i kontemplującą. Zachowującą i rozważającą wszystkie słowa Boga; w sposób bardzo prosty wcielającą je w życie. A to jest szalenie trudne.
To mi się kojarzy z "małą drogą" św. Teresy z Lisieux.
Tak! To są jej "Dzieje duszy"!
Następnymi powodami, dla których Karmel jest mi tak bliski, to trzy święte Teresy, do których mam ogromne nabożeństwo: św. Teresa Wielka (z Ávila), św. Tereska z Lisieux, która w moim odczuciu jest jakby uzupełnieniem Teresy Wielkiej i wreszcie św. Teresa Benedykta od Krzyża, której duchowość i pisma są trochę inne niż tych dwóch poprzedniczek, ale w jakiś sposób tworzą z nimi jedną całość. To jest pełnia, która mi się szalenie podoba, a do której jest ogromnie daleko.
Dlaczego uważa Pani, że Mała Teresa uzupełnia Wielką?
Wielka Teresa pisze o życiu duchowym jako przechodzeniu przez kolejne komnaty, w których spotykamy Boga. To wszystko jest... na wysokim C. A Mała Tereska jest dla mnie bardziej ludzka. Zwraca uwagę na to, co potem spopularyzowała św. Faustyna: na miłosierdzie Boże. U Teresy Wielkiej Bóg jest miłością, ale i sprawiedliwością. Mała Tereska zwraca uwagę na miłość miłosierną. Na tym polega, według mnie, to ich uzupełnianie się.
Poza tym, Bóg Małej Tereski to Bóg tysiąca drobnych spraw. To jest szalenie ludzkie i szalenie mi bliskie.
Zdaje się jednak, że ani u Tereski, ani u Faustyny Boże miłosierdzie nie przekreśla Bożej sprawiedliwości.
Nie, broń Panie Boże! Na tym polega grzech współczesnych teologów, którzy mówią wyłącznie o miłosierdziu, a nie mówią o sprawiedliwości. Tak, Bóg jest sprawiedliwy, ale jednocześnie jest tak miłosierny, że gdy zwracamy się do Niego, kiedy Mu na to pozwalamy, to przebacza nam nawet to, za co należałoby ukarać.
A trzecia Teresa? Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein)?
Ach, ta jest najtrudniejsza... Dlatego że ona jest dla mnie... krzyżem, przyjęciem krzyża. Także Wielka Teresa i Mała Tereska są absolutnie zgodne z wolą Bożą, ale św. Teresa Benedykta – może to nie jest do końca dobrze powiedziane – ale ona chyba tego krzyża najbardziej doświadczyła. Poza tym, jej droga jest bliska intelektualistom XX w. Ona doszła do chrześcijaństwa drogą absolutnie intelektualną...
... dzięki lekturze autobiografii Teresy Wielkiej.
Tak! Ale i u Teresy Wielkiej, i u Małej Tereski ten wybór (Chrystusa) był bardziej naturalny. U Teresy Benedykty było zupełnie inaczej [To była droga od judaizmu poprzez ateizm do chrześcijaństwa - przyp. JD.]. Dla mnie to jest przykład niesamowitego działania łaski Bożej.
Jej życiorys jest bardzo mocno spięty klamrami obu wojen światowych. W czasie pierwszej była pielęgniarką w szpitalu wojskowym, w czasie drugiej zginęła w komorze gazowej. Może to jest święta na czas współczesny, czas wojny na Ukrainie? Pytam, bo jest Pani specjalistką do spraw Wschodu...
Wie pan, nie przyszło mi to do głowy... Oczywiście, w kontekście Ukrainy myślę bardziej o św. Michale Archaniele... Ale tak, ma pan rację. Tu nie chodzi wyłącznie o aspekt dojścia św. Teresy Benedykty do chrześcijaństwa i do świętości, ale także o aspekt jej doświadczenia... Tak, to dobra patronka na czas wojny na Ukrainie. Tak samo, jak św. Andrzej Bobola.
Wiem, że czytała Pani "Drogą na Górę Karmel", czyli główne dzieło kolejnej wielkiej postaci zakonu karmelitańskiego – św. Jana od Krzyża. Kiedy się dowiedziałem – z dużym zaskoczeniem – że jest Pani z wykształcenia archeologiem peruwiańskim, to zacząłem się zastanawiać, czy czytała go Pani w hiszpańskim oryginale.
Znam hiszpański, ale nie czytałam go w oryginale. Czytałam go w polskim tłumaczeniu. Moje dojście do niego było dziwne. Miałam bardzo wierzących rodziców, przy czym wiara mojej matki była zdecydowanie bardziej intelektualna. To ona podsuwała mi pisma Ojców i Doktorów Kościoła. Ale do św. Jana od Krzyża dotarłam w inny, dziwny sposób. Po śmierci mojej babuni – której nigdy nie uważałam za intelektualistkę – znalazłam jej zeszyty, notatki z "Nocy ciemnej", czyli jednej z części "Drogi na Górę Karmel". To mnie zachęciło i jeszcze w czasie studiów wzięłam się za tę bardzo trudną lekturę. To było chyba moje pierwsze zetknięcie z duchowością karmelitańską. Potem - i to też było dziwne – byłam w Peru, a tam jest bardzo silny kult szkaplerzny. Tam zetknęłam się z nim bardzo mocno. To mi się połączyło z duchowością karmelitańską.
Wracam więc do pierwszego pytania: czym dla Pani jest Karmel, duchowość Karmelu? Źródłem? Drogą? Fascynacją?
Wzmocnieniem.
Jarosław Dudała Dziennikarz, prawnik, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 pracuje w „Gościu”.