Jacek Dziedzina: Cieszy się Pan z wyniku referendum?
Waldemar Żakowski: – Tak. Ale z drugiej strony miasto traci też trzech wiceprezydentów, którzy z seksaferą nie mają nic wspólnego. Póki będzie komisarz, miasto nie będzie całkiem sprawnie funkcjonowało. To znaczy, jest jeszcze Rada Miasta, ale są takie rzeczy, w których resortowi wiceprezydenci byli kompetentni. Dotyczy to zwłaszcza inwestycji. Teraz jest sprawa oddania boiska przy ul. Żytniej. Ale to są w sumie drobiazgi. Trudniej będzie z tworzeniem budżetu, ale jakoś sobie poradzimy. Może nie będzie trzeba czekać z wyborami aż 3 miesiące.
Pan Małkowski może startować w najbliższych wyborach ponownie, jeśli do tej pory nie będzie wyroku sądu. Może wygrać?
– Nie sądzę. To już byłaby kpina.
Ale jednak kilkanaście tysięcy mieszkańców nie chciało odwołania prezydenta. Może elektorat jeszcze wzrośnie?
– Tych 18 tys. z kawałkiem przeciwnych odwołaniu Małkowskiego to niekoniecznie akt poparcia dla prezydenta. To raczej żółta kartka dla Rady Miasta, że nie prowadziła należycie kampanii przed referendum. Na przykład SLD tak prowadziło kampanię, żeby przekonać ludzi, że idą głosować za lub przeciw Radzie.
Jest Pan zaskoczony frekwencją?
– Zaskoczony frekwencją nie jestem, bo przed referendum rozmawiałem z ludźmi i spodziewałem się tego zaangażowania. Cieszę się, że w ważnych dla miasta sytuacjach mieszkańcy potrafią zareagować. I ani mi do głowy nie przyszło, że mogliby zagłosować inaczej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Rozmowa z Waldemarem Żakowskim, wiceprzewodniczącym Rady Miasta Olsztyn