Kanada. 64-letni katolik David Little nie chce, żeby za jego pieniądze były zabijane dzieci nienarodzone. Tak bowiem dzieje się dzisiaj w Kanadzie, gdzie państwo z pieniędzy podatników dotuje zabiegi aborcji.
David Little od połowy lat 90. ubiegłego wieku protestuje przeciwko temu, odmawiając płacenia podatków.
W zeszłym roku Little został za to skazany przez sąd. 24 października przegrał też rozprawę apelacyjną.
Little bronił się sam, bez adwokata. W dwuipółgodzinnej mowie argumentował, że wyrok z zeszłego roku powinien zostać uchylony, bo narusza jego religijne przekonania, gwarantowane przez Kanadyjską Kartę Praw i Swobód. W trakcie mowy nazwał aborcję czymś obrzydliwym. Powoływał się też na Biblię. Prowadzący rozprawę sędzia Hugh McLellan przerwał mu jednak i upomniał, że ma trzymać się przesłanek prawniczych, a nie moralnych i politycznych. A na koniec ogłosił, że nie dopatrzył się błędów w orzeczeniu sądu niższej instancji i oddalił zażalenie oskarżonego.
David Little po wyjściu z sali rozpraw powiedział dziennikarzom, że nie jest zdziwiony tym wyrokiem. – Ludzie zdają się myśleć, że skoro coś jest prawnie dozwolone, jest też moralnie dopuszczalne – powiedział dziennikarzom. Little nie chce się poddawać. Prawdopodobnie będzie domagał się sprawiedliwości przed Sądem Najwyższym Kanady. Wyraził przekonanie, że ostatecznie wygra sprawę. Jednak nawet gdyby mu się to nie udało i tak nie zmieni swojego zdania i nie będzie płacić podatków wspierających aborcję. – Pójdę do więzienia i zgniję tam – zapowiedział.
Little założył specjalną stronę internetową, dzięki której zbiera pieniądze na swoją obronę. Kilka miesięcy temu z całą rodziną przeniósł się do Alberton w zachodniej części Wyspy Księcia Edwarda, bo w tamtejszych szpitalach nie wykonuje się aborcji. Kanadyjczyka wspiera kilku zamożnych darczyńców.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - oprac. jck, prze, KAI