Dozwólcie dzieciom przychodzić do mnie – mówi Chrystus. Ale, ale…Rozkoszny malutki dzieciaczek roześmiany biega bez przerwy po całym kościele.
Wierni, zwłaszcza obecne w świątyni dzieci, śledzą z wielkim zaangażowaniem wyczyny maleństwa, a w tym wszystkim ksiądz próbuje mówić kazanie.
Albo – dziecko wrzeszczy wniebogłosy, a rodzice próbują uciszyć pociechę, albo nawet i nie próbują. A wierni próbują się w skupieniu modlić.
Takie dzieci są legitymacją skuteczności metod wychowawczych rodziców. Więcej, zachowanie się w takim wypadku rodziców jest świadectwem poziomu ich wychowania religijnego.
Dzieciom nieznośnym i rodzicom nie umiejącym sobie na Mszy świętej w kościele poradzić z takimi dziećmi mówimy – NIE!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca