Jedna z gazet wykryła, że w Internecie błyskawicznie przybywa dziwnych grup dyskusyjnych. „Są miłośnicy czosnku, fani kebabów, potworów ciasteczkowych z Ulicy Sezamkowej". Własne grupy mają samotni i ci, którzy potrzebują szybkiej pomocy znajomego z sieci” – wylicza.
Jest nawet „Grupa trzymająca szczęście”, do której zapisało się już ponad 2,5 tys. członków. Zdaniem eksperta, którego zapytała gazeta, społeczności gromadzące dziwaków są w globalnej sieci od zawsze. „Kiedyś, żeby dokonać jakiegoś absurdalnego czynu, trzeba było więcej zainwestować. Internet stwarza amatorom absurdu wielkie możliwości” – wyjaśnia specjalista.
Coś w tym jest. Gdyby nie Internet, zapewne nikt nie wiedziałby, że jakiś polityk zaapelował do prezydenta RP o „natychmiastowe wszczęcie procedur pozbawienia obywatelstwa polskiego tych osób, które występują w narodowych barwach obcych państw”. Ten głęboki pomysł, obwieszczony przez polityka w jego blogu, rychło zawisł jako główna wiadomość w wielkim portalu. W ciągu 1,5 godz. znalazło się pod nim ponad półtora tysiąca komentarzy.
Na szczęście w Internecie rozmawia się nie tylko o seksie, smaku kebabów i przywróceniu czekolad pakowanych w sreberka. Rozmawia się również o Bogu, religii, wierze. Według statystyk, słowo „Bóg” należy do najczęściej wpisywanych w światowych wyszukiwarkach. A serwisy i portale poświęcone tematom religijnym cieszą się dużą oglądalnością. Chociaż niektórym właśnie to wyda-je się absurdalne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Artur Stopka, redaktor naczelny wiara.pl