Czy ludzie, którzy ulegli sekularyzacji i odeszli od wiary, mogą mieć relację z Jezusem Chrystusem? Jeśli tak, to gdzie oni są? Gdzie są dziś wśród nas anonimowi chrześcijanie?
04.07.2022 12:46 GOSC.PL
Najbardziej znaną koncepcją słynnego teologa XX wieku, ks. Karla Rahnera SJ, jest koncepcja anonimowego chrześcijaństwa. Była ona jedną z prób pogodzenia dwóch twierdzeń: „[Bóg] pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni” (1 Tm 2, 4) oraz „nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia [oprócz imienia: Jezus], w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12). Jak Bóg może zbawiać przez Jezusa Chrystusa także tych, którzy (nie z własnej winy) Go nie przyjęli lub nie mogli Go przyjąć?
Odpowiedź Rahnera brzmi w uproszczeniu tak: każdy człowiek ma szansę na spotkanie z Bogiem w Jezusie Chrystusie. Nie każdy jednak spotyka się z Nim w sposób uświadomiony. Bóg jest zawsze obecny dla każdego jako horyzont jego aktów poznawczych, pragnień i działań. Każdy więc może odpowiedzieć na tę obecność w głębi swego serca. Może się to dokonać świadomie i wyraźnie w ramach chrześcijaństwa, ale może się to też dokonać nieświadomie lub niewyraźnie poza chrześcijaństwem. „Może być więc tak – pisał niemiecki jezuita – że ktoś w niedostępnej dla nas głębi sumienia z wiarą skłonił się już do Boga, ale ten proces zbawczy nie rozwinął się do pełnego katolickiego chrześcijaństwa.”
Anonimowy chrześcijanin to (wedle jednej z definicji Rahnera) poganin, który „żyje w stanie łaski Chrystusowej na mocy wiary, nadziei i miłości, ale który nie posiada świadomej wiedzy, co do [tego] faktu”. Anonimowi chrześcijanie to (w tym ujęciu) przede wszystkim uczciwi i dobrzy wyznawcy religii niechrześcijańskich. Do tej kategorii można jednak zaliczyć również wszelkie osoby niereligijne, które w swoim życiu kierują się prymatem sumienia. Ludzie sumienia bowiem – ludzie bezinteresownej miłości – są bowiem ukierunkowani na Boga. I dzieje się tak nawet wtedy, gdy sobie tego wyraźnie nie uświadamiają.
Koncepcja Rahnera spotkała się z szeregiem (często słusznych) teoretycznych zarzutów. Nie miejsce, by je tu omawiać i dyskutować. Skupmy się za to na problemie praktycznym. Koncepcja Rahnera była odpowiedzią nie tylko na fakt istnienia religii niechrześcijańskich, lecz także na fakt sekularyzacji społeczeństw zachodniej Europy. Czy ludzie, którzy ulegli tej sekularyzacji i odeszli od wiary, mogą mieć relację z Jezusem Chrystusem? Jeśli tak, to między nimi należy szukać anonimowych chrześcijan. Gdzie są dziś wśród nas anonimowi chrześcijanie?
Czytaj też: Antyklerykalizm
Jest to trudne pytanie. I to z dwóch względów: ilościowego i jakościowego. Ilościowego, gdyż ludzi niewierzących (bezreligijnych) jest w Europie coraz więcej, a nawet zaczynają w niektórych krajach stanowić większość. Jakościowego, gdyż współczesna kultura masowa – kultura ukształtowana bez istotnych wpływów chrześcijaństwa – jest daleka od wrażliwości moralnej. Kategoria sumienia nie jest dziś modna ani w praktycznym działaniu, ani dla teoretyków moralności. Czyż nie zaczynamy żyć w świecie, w którym brakuje już nie tylko świadomych, lecz także anonimowych, chrześcijan?
A jednak są promienie nadziei. Gdy rozpoczęła się bestialska agresja rosyjska, wielu Polaków otwarło swe domy i serca dla naszych sióstr i braci z Ukrainy. Pomaganie połączyło i powinno nadal łączyć wszystkich: wierzących i niewierzących. (Gorszące są spory o to, kto pomaga więcej, choć lepiej się spierać o pomaganie niż o posiadanie). A każdy kto pomaga, świadomie lub nie, spotyka Chrystusa – Chrystusa jako głodnego, spragnionego, przybysza. Każdy kto pomaga z serca, jest świadomym lub anonimowym chrześcijaninem – jest człowiekiem sumienia, dla którego wartości nie są pustosłowiem. I płonie w nim lub tli się wiara, nadzieja i miłość. Każdy, kto naprawdę bierze krzyż – krzyż własny i krzyż bliźniego – jest jakoś połączony z Chrystusem. Co w takiej sytuacji powinien uczynić świadomy chrześcijanin? Zaświadczyć swym życiem o słowach Chrystusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). Nie ma bowiem takiej siły i takiego pokrzepienia, jak świadoma wiara.
Czy ludzie, którzy ulegli sekularyzacji i odeszli od wiary, mogą mieć relację z Jezusem Chrystusem? UnsplashJacek Wojtysiak