Małgorzata Mokry stoi na asfaltowym brzegu zalanego Bierunia blada i smutna. – Nie mam żadnych planów, będę patrzeć, jak woda zabiera 30 lat mojego życia. Tyle mogę zrobić.
Kiedyś były głównie drewniane płoty, najczęściej z olszyny lub dębu, sztachety heblowane, szpiczaste od góry. Ci majętniejsi decydowali się na siatkę: dobry sposób na zatrzymanie nieproszonych gości – żaden zając, pies czy jeż nie miał szans przedostać się na teren posesji. Obecnie tradycyjnych płotów jak na lekarstwo, coraz mniej i siatek. Są za to ogrodzenia murowane, z elementami żelaza oraz drewna. Są też piękne żeliwne i szpiczaste płoty. To niemal kowalstwo artystyczne, szalenie droga inwestycja.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Wójcik, zdjęcia Henryk Przondziono