Tańcząc przez długie godziny, chasydzi przemienili ponurą, brudną salę GS-u w pełen światła przedsionek nieba. Szeptali modlitwy nad grobem Dawida z Lelowa, wierząc, że cadyk ma zdolność przekazania ich Temu, którego Imienia nie odważają się głośno wymawiać.
Zwariowany to on jest! – opowiadał o cadyku Dawidzie Bidermanie (1746–1814) woźnica, który przyjechał do Widzącego z Lublina. – Z czego on żyje wraz z żoną i wszystkimi swymi dużymi i małymi dzieciakami? Stoi w swoim sklepiku i sprzedaje tylko tyle, by starczyło na dany dzień.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz, zdjęcia Roman Koszowski