Są jak małe sierotki ukryte wśród monumentalnych budowli. Nie widać ich, a mówią: jesteśmy sercem Watykanu. Nie mają dzieci, a są matkami. Robią słodko-gorzką marmoladę.
Wchodzimy zasapani po kilkuset stromych schodkach na kopułę św. Piotra. Wieje. Rzym oglądany z tej wysokości staje się wietrznym Miastem. Ludzie ściśnięci jak sardynki w puszce. Chłoną widoki. Wystawiają twarze na ostre promienie słońca. Pokazują palcami tory watykańskiego dworca, kolegium św. Marty, potężny dach Auli Pawła VI, barwne ogrody. Na przylepiony do muru klasztor Mater Ecclesiae nikt nie zwraca uwagi. Mały, schowany, niepozorny. A to prawdziwy watykański piorunochron.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
(obraz) |
Marcin Jakimowicz