W okupowanym mieście panuje katastrofalna sytuacja humanitarna. Większość mieszkańców nie ma dostępu do wody pitnej. Na publiczny prysznic wyznacza się każdej osobie kilka minut. A rosyjscy okupanci nie zezwalają na organizację misji humanitarnej ONZ.
Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko poinformował w sieci, że dziś mija ostatni dzień rosyjskiej pomocy humanitarnej dla mieszkańców miasta. Co to oznacza w praktyce. Według zapowiedzi rosyjskiego okupanta, w kolejnych dniach wsparcie otrzymają tylko "osoby niezdolne do pracy".
Problem w tym, że w zrujnowanym mieście nie pracy dla Ukraińców. Jedyną możliwością zatrudnienia jest praca przy sprzątaniu gruzu. Jednak nawet tam miejsca są limitowane - do 900 pracowników.
Życie w Mariupolu to dla Ukraińców prawdziwe średniowieczne getto - napisał Andriuszczenko.
Co z przedsiębiorcami, właścicielami sklepów czy ulicznych stoisk? Okupacyjne władze rosyjskie udzielą im zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej wyłącznie pod warunkiem uzyskania rejestracji w Rosji lub samozwańczej Donieckiej Republice Ludowej (DRL). Oznacza to, że lwia część uzyskanych z działalności środków, będzie musiała być oddawana okupantowi. A co w przypadku odmowy przedsiębiorcy na warunki takiej "współpracy"? Wówczas cały majątek zostanie zajęty i znacjonalizowany na potrzeby DRL.
W Mariupolu ciągle utrzymuje się zagrożenie wybuchem epidemii chorób zakaźnych, na przykład cholery. Z nastaniem lata i upałów zagrożenie epidemiczne wzrasta. Środki czystości, woda pitna i żywność, dostarczane przez samozwańczą miejską administrację, wystarczają dla niewielkiej liczby mieszkańców. Najgorszy jest deficyt wszelkich dostępnych leków.
Pomimo katastrofalnej sytuacji humanitarnej w Mariupolu, okupanci wciąż nie zezwalają na pomoc ze strony ONZ czy innych organizacji międzynarodowych. Koordynatorka ONZ ds. Ukrainy Osnat Lubrani, cytowana przez agencję Ukrinform, powiedziała: "Wysłaliśmy prośbę, żeby umożliwiono nam niezakłócone dotarcie do miasta, ale niestety nie otrzymaliśmy takiej zgody. Obawiamy się o bezpieczeństwo mieszkańców Mariupola".
Tymczasem rosyjski okupant skupia się na działaniach propagandowych. Jak napisał Petro Andriuszczenko, Rosjanie postanowili umyć niektóre ulice w mieście, codziennie wykorzystując w tym celu kilkaset metrów sześciennych wody (sic!).
Najeźdźcy wyleją hektolitry wody tam, gdzie prawie nie ma już życia. Współczesny surrealizm. Nawet wyobraźnia Salvadora Dali ustępuje rzeczywistym działaniom rosyjskich okupantów - ocenił Andriuszczenko.
Przeczytaj nasz komentarz: Korpus potrzebuje rąk
Wciąż nie sposób ocenić ilu mieszkańców Mariupola poniosło śmierć w wyniku działań wojennych, ataków, egzekucji czy braku dostępu do pomocy medycznej. Szacuje się, że około 22 tys. mieszkańców miasta zostało zabitych przez rosyjskie wojska. Najprawdopodobniej jednak liczba ta jest znacznie zaniżona.
Aleksandra Pietryga