Jak walczyć z biedą i bezrobociem? Członkowie i pracownicy katolickiej wspólnoty „Chleb życia” podjęli taką próbę. Muszą radzić sobie sami i… liczyć na serce innych.
Mijamy Ostrowiec Świętokrzyski. W Opatowie skręcamy w boczną wyboistą drogę. Po chwili znika regularna zabudowa i wydaje się, że cywilizacja również. Aż po horyzont łagodne wzniesienia pokryte śniegiem. Gdzieniegdzie drzewa. W krzakach figurka Matki Bożej, a tuż za nią skręcamy w jeszcze mizerniejszą dróżkę, wiodącą do kilku zabudowań. Jednak ktoś tu mieszka… Na podwórzu przed domem wspólnoty panuje ruch. Ktoś ciągle przechodzi, rzadko z pustymi rękami, zatrzymuje się, rozmawia z innymi, ale nie są to ploteczki sąsiadek, tylko część pracy, a tej jest dużo. Choćby przy zwierzętach. Krzysiek, którego poznałem w czasie obiadu, prowadzi nas do królików.
– Mamy tu trzy rasy: białe polskie popielniańskie, mieszańce i jednego nowozelandczyka.
To typowa mięsna rasa. Nazywa się Misiek, ma gęste futro i waży ok. 10 kg – mówi ze znawstwem. Idziemy obejrzeć kury zielononóżki. – To rzadka rasa. Jajka tych kur mają małą zawartość cholesterolu – opowiada Krzysiek. Ma 21 lat. W Zochcinie jest już drugi rok. Podobnie jak jego dwóm kolegom ze wspólnoty, życie nie ułożyło mu się najlepiej. Rodzice rozwiedzeni, ojciec alkoholik, a on, chcąc zwrócić na siebie uwagę, zaczął brać narkotyki. Trafił tu, bo postanowił zerwać z nałogiem. Został naszym przewodnikiem po okolicy. Chcemy pojechać do położonych kilkanaście kilometrów stąd Jankowic.
Nie święci garnki lepią
Wchodzimy do tutejszej stolarni. Uderza zapach lakieru i świeżo ciętego drewna. Piła tarczowa robi mnóstwo hałasu, gdy Tomasz Lenart przepuszcza przez nią kilkumetrowej długości deskę. – Cementownia w Ożarowie i huta w Ostrowcu to chyba jedyne większe zakłady, które mogą dać pracę. Pozostałe, mniejsze, zatrudniają jedną, dwie osoby, i tyle…
W tej stolarni mamy 5 pracowników – opowiada Radosław Flisek, szef stolarni, jednego z kilku przedsięwzięć siostry Małgorzaty Chmielewskiej, przełożonej polskiej prowincji wspólnoty „Chleb życia”, która mieszka z ubogimi w Zochcinie. – Siostra stawiała kaplicę dla wspólnoty, szukała stolarza i znalazła mnie. Wcześniej miałem nawet własny warsztat, ale trochę nie szedł interes. Gdyby nie ten zakład, nic by mnie nie trzymało w Jankowicach. Tu poznałem żonę i mamy już dziecko – mówi Flisek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Dominik Jabs, dziennikarz współpracujący z GN