Środowisko wiary jest szersze niż najbliższa rodzina
Święta przyciągają wszystkich do kościoła. Choć akuratnie te dwie panie (nie tylko dwie i nie tylko panie) widuję i witam się z nimi częściej. Nieraz przed Mszą wychodzę przed kościół, znam wszystkich, czuję potrzebę powitania przynajmniej niektórych. Raz tych, raz innych. Zza bramy idzie drobniutkimi kroczkami, łapiąc chwiejną równowagę, moja sąsiadka, ciocia Jańcia – jak ją w rodzinie nazywają. Kobietom lat się nie liczy, a ciocia ma ich sporo, oj sporo. Nogi już słabe, ale dusza rwie się do kościoła. Nie ona jedna. Niektóre panie i panowie z laską, z kulą jedną lub dwoma, albo i z rowerem, który służy za oparcie. Najnieszczęśliwsi ci, którzy już dojść nie mogą. Niektórych podwożą dzieci, innych – dobrzy sąsiedzi. Są i tacy, którzy nawet tego nie mogą. Tym najtrudniej. Raz w miesiącu z Komunią przyjadę – ale to mało. A poza tym oni i tak w domu uwięzieni. Świat się im skurczył.
A ta druga „pani” to malutka Oleńka. Jej latka można liczyć, cztery. Drepcze też malutkimi kroczkami, raz z mamą, innym razem z tatą, bywa, że z sąsiadką. Rezolutna, wiercipięta, ale potrafi długo wytrwać. Wytrwać w czym? W skupieniu? W modlitwie? Jakoś niby nie pasują te wielkie słowa do malutkiej osóbki. Ale przecież... Droga Krzyżowa była jej ulubionym nabożeństwem – bo się chodzi, coś się dzieje, no i można się schować pod obszerną kapę, tuląc się do księdza. Raz tylko zapytała całkiem dorośle: „Kiedy pójdziemy do następnej stacji?”.
Dwa pokolenia. Rozpiętość ich wieku wielka, bo gdzieś 1:20. A pomiędzy nimi ileś innych osób – mężczyzn i kobiet w wieku dojrzałym, średnim, młodym. Widziałem ich przed kilkoma dniami na rezurekcyjnej procesji, podawałem im Komunię świętą (najmłodszym kreśląc krzyżyk na czole). Nie ma jakiejś „luki pokoleniowej”. Przekaz wiary, szczególnie w dni świąteczne, w czasie rekolekcji, przy przedświątecznej spowiedzi, jest bez wątpienia wielopokoleniowy. Mało tego. Od lat obserwuję, że nie tylko w obrębie jednej rodziny dokonuje się przekaz wiary i religijnego obyczaju. „Ciocie” i „babcie” z sąsiedztwa też mają wpływ na ciągłość tradycji – zwłaszcza religijnej. Dlatego gdy mógłbym mieć wątpliwości, czy rodzice proszący o chrzest dziecka, spełnią swoje zobowiązania, biorę poprawkę na owe „dwa pokolenia”. Środowisko wiary jest szersze niż najbliższa rodzina. To Kościół.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów