Bez kultury i historii sensowna rozmowa o sprawach publicznych jest niemożliwa
Literatura katolicka w powojennej Polsce stanowiła trzeci, a może nawet czwarty obieg. Był ten oficjalny, który trafiał do lektur szkolnych. Dlatego do dziś, zamiast o „pokoleniu wojennym” czy „pokoleniu AK-owskim”, mówimy za Bratnym o „pokoleniu Kolumbów”: Kolumbów, którzy – jeśli nie zginęli w otchłani wojny i powojny – porzucili złudzenia niepodległości i odkryli nadchodzący PRL. Był obieg drugi i trzeci, literatury podziemnej i emigracyjnej. W wypadku na przykład Miłosza i Gombrowicza przecinał się z tym pierwszym. Był ograniczony, ale miał swoją krytykę, swoje miejsce w życiu literackim, a potem nawet w lekturach akademickich. Literatura katolicka jednak żyła w społecznym getcie.
Izolowana i ignorowana, lekceważona z obu stron, kształtowała świadomość marginalizowanej opinii katolickiej, ale nawet do tej pory nie odzyskała należnego i potrzebnego miejsca w kulturze narodowej. Nasza zdolność przywrócenia jej miejsca w powszechnej świadomości kulturalnej to jeszcze jeden test na użytek, jaki zrobimy z naszej wolności. Bo do tych książek, wyrzuconych na margines historii za to, że szły pod prąd historii, warto wracać nie tylko dla ich społecznej wagi. Przede wszystkim dlatego, że są to książki o sprawach najważniejszych: o spotkaniu człowieka z Bogiem, o trudzie prawego życia, o realnych dylematach sumienia, o łasce.
Trylogia krzyżowa Zofii Kossak to nasz polski epos o cywilizacji chrześcijańskiej, zasługująca, by stanąć zaraz za sarmacką Trylogią Sienkiewicza. Jej pierwsza część, „Krzyżowcy”, pokazuje dojrzewanie Europy chrześcijańskiej i Polskę – jako jej część. Christianitas to nie Kościół, ale gleba, na której rosną ziarna Ewangelii. Zofia Kossak pokazuje ją więc bez upiększeń, na tle jednego z najbardziej dramatycznych epizodów historii Zachodu – początku wojen krzyżowych. A wojna – jak mówi w powieści Tankred, jeden z najbardziej „kultowych” bohaterów wypraw krzyżowych – „jest zawdy wojną…
Nie uświęca ludzi”. Europa Zofii Kossak to nie tylko świat sprzed potopu nowoczesności, ale jednocześnie Europa, jaką znamy. W „Krzyżowcach” widzimy, jak pojęcie godności człowieka – jedno z najbardziej charakterystycznych znamion Zachodu – rodzi się z wiary w ofiarę Chrystusa złożoną za wszystkich ludzi, z nakazu miłości bliźniego, z poczucia honoru rycerskiego i obowiązku prawdomówności. Bo choć rycerski świat „posiadał tysiące wad, był twardy, bezwzględny, okrutny, łupieżczy i częstokroć niegodziwy, przecie zachowywał wiernie najważniejsze swoje przykazanie: wiarygodność słowa. Pasowany nie śmiał kłamać. Najcenniejszym przydomkiem każdego rycerza było: prawy, preux, probus. Za hańbę poczytywano, gdy słowa mówiły inaczej niż myśl, dłoń poczynała inaczej niż słowa”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek, historyk, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej, były marszałek Sejmu