Prawa Boga i prawa człowieka rosną razem albo razem zanikają.
Całe szczęście, że wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie krzyży wywołał tak szerokie oburzenie. Miejmy tylko nadzieję, że nie jest to ani słomiany, ani sztuczny ogień. Bo wyrok przeciw Włochom to może ostatni sygnał alarmowy, by uruchomić w Europie przeciwprąd dla zorganizowanej dechrystianizacji. A „uruchomić” to w istocie rzeczy znaczy z odwagą, determinacją, uporem pracować dla jego uruchomienia – bo przecież nie stanie się to od razu, od reakcji społecznych do realnych działań państw droga daleka.
Choć mamy również prawo do realistycznego optymizmu – bo w Europie ciągle żyją miliony ludzi wierzących w Boga, Dekalog i Ewangelię. O tym, że prawa człowieka mogą być wykorzystywane przeciw sprawiedliwości, dobru wspólnemu narodów, po prostu prawom ludzi, wielokrotnie mówili w ciągu ostatnich 200 lat papieże, począwszy od Quod aliquantum Piusa VI. W naszych czasach przed nadużyciami w imię ideologii praw człowieka ostrzegali Pius XII, pokazując na niepełność (mimo zalet) Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, i Jan Paweł II – nazwany papieżem praw człowieka – który uparcie powtarzał dwie zasady: że prawa Boga i prawa człowieka rosną razem albo razem zanikają, oraz że prawa człowieka są nieoddzielne od praw narodu i rodziny.
Czym natomiast jest Europejski Trybunał Praw Człowieka? Instancją powołaną na mocy i dla obrony Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Swobód przez państwa, które w większości nie respektują nawet pierwszego z wymienionych w Konwencji tej praw – prawa do życia, o którym mówi art. 2 tego dokumentu. Zasiadający w Trybunale sędziowie to w ogromnej większości delegaci państw łamiących zasady Konwencji. Właśnie na to zwracaliśmy uwagę, kiedy Sejm przed 17 laty decydował o przyznaniu Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka władzy nad Polską. Z nielicznym gronem polityków apelowałem wtedy o ostrożność przy przyznawaniu Trybunałowi Strasburskiemu jurysdykcji.
Można bowiem nawet dziś udawać, że prawa człowieka, o których mówi papież Benedykt XVI i premier Zapatero, są tym samym, ale nie świadczy to ani o poważnym stosunku do opinii publicznej, ani tym bardziej – do samych praw człowieka. Ale nawet udawać chyba nie można, że Polska – jako uczestnik – ma realny wpływ na kierunek orzecznictwa ETPC, że dzięki udziałowi w nim w jakimkolwiek stopniu stawiliśmy czoła kontrkulturze śmierci, degradacji rodziny i natury ludzkiej. Dziś po wyrokach w sprawie pani Tysiąc, również po serii wyroków antylustracyjnych – pora zadać naszej oficjalnej polityce proste pytanie: co dalej z udziałem Polski w Trybunale Strasburskim?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek, historyk, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej, były marszałek Sejmu