Głównym bohaterem współczesnej kultury jest Piotruś Pan
Nie ma już na świecie starych kawalerów ani starych panien. Są tylko single i singielki. Bycie singlem jest sexy, trendy i cool. Małżeństwo jest obciachowe, zaściankowe i „żal.pl”. Zamiast o nim myśleć, młodzi ludzie pną się w zawodowej hierarchii, robią zakupy, podróżują, imprezują i uprawiają przygodny seks. Dotyczy to głównie osób samotnych z wyboru, dla których nadrzędną wartością jest dążenie do osobistej przyjemności, ale z „kulturą singli” utożsamiają się też życiowi pechowcy, w głębi duszy marzący o założeniu rodziny. Dzięki etykietce singla nie muszą się tłumaczyć ze swojej samotności, mogą udawać szczęśliwych i mieć święty spokój. Oszukując samych siebie, wpadają w pułapkę powszechnego dziś infantylizmu.
Głównym bohaterem współczesnej kultury jest Piotruś Pan. O tym, czy kwalifikujemy się do grona ludzi młodych, decyduje nie wiek, lecz samopoczucie. Jeśli czujemy się „młodzi duchem”, możemy w nieskończoność odgrywać rolę dojrzewających chłopców: ubierać się, mówić i postępować jak oni, nie bacząc na konsekwencje. Dlaczego tak trudno jest dziś stanąć twarzą w twarz z wyzwaniami „wieku męskiego”? Dawniej kolejne etapy dojrzałości wyznaczał sojusz biologii z kulturą. 18. urodziny, matura, służba wojskowa, praca, małżeństwo, ojcostwo – wszystkie te wydarzenia miały charakter przełomowy, bo wiązały się z przekraczaniem tabu.
Młody człowiek miał świadomość, że wkracza w nowy etap swojego życia, co z jednej strony daje mu dostęp do zakazanych dotąd przyjemności (własne pieniądze, używki, seks), ale z drugiej – wymaga od niego większej niż dotychczas odpowiedzialności. Wchodził więc w dojrzałość w sposób naturalny, a jego infantylne wyobrażenia o życiu były szybko weryfikowane przez rzeczywistość. Ponieważ akceptował utrwalony w kulturze bieg zdarzeń, bez większych problemów stawał się odpowiedzialnym mężczyzną.
Współczesny model wychowania rozbił ten naturalny porządek.
Po pierwsze zlikwidował tabu, pozwalając dzieciom na przedwczesne uczestnictwo w świecie dorosłych (decydowanie o sobie, „kieszonkowe”, edukacja seksualna, nieograniczony dostęp do wytworów popkultury), po drugie zakwestionował biologiczne ramy dojrzewania. Piotruś Pan dowiedział się, że jeśli nie chce się żenić „po wojsku”, może to zrobić później albo wcale. Nic dziwnego, że zdecydował się przedłużyć swoje dzieciństwo i nadal cieszyć się troskliwą opieką rodziców. O ile pozostały w nim resztki szacunku dla tradycji rodzinnej, o tyle zastanawia się, czy jest emocjonalnie przygotowany do bycia mężem i ojcem. I dochodzi do wniosku, że nie jest. Jeżeli tego szacunku mu brakuje – wybiera los „singla” i postanawia do końca życia pozostać w swoim dziecięcym świecie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Wencel, poeta, publicysta, redaktor pisma "44"