Przekazu ewangelicznego nie da się wytłumaczyć logicznie inaczej niż tak, jak głoszą Ewangelie.
Współcześni ludzie często mylą wiedzę z wiarą. Sądzą, że wiedzą, a nawet są z tego dumni, ale naprawdę wierzą, i to w rzeczy niemądre. Chcą wiedzieć na pewno i odżegnują się od tradycyjnej wiary chrześcijańskiej, ale nie zauważają, że są gotowi dać wiarę głupstwom. Nie jest to zresztą zjawisko nowe. Już dwa tysiące lat temu chrześcijaństwo było podmywane przez gnozę – specyficzną wiarę w rozum, która była w istocie zadufaną wiarą w tajemnicze bzdury, w połączenie elementów chrześcijaństwa z numerologią, okultyzmem oraz kultami Wschodu, czyli swego rodzaju ówczesnym New Age. Obecnie gnoza wraca, między innymi w wersji pop, na przykład w serii powieści Dana Browna.
Ostatnio popis pop-gnozy można było znaleźć w niemieckim tygodniku „Der Spiegel”, którego dziennikarz usiłował dojść, „Kto stał za Jezusem”. Sam tytuł artykułu niejakiego Matthiasa Schulza sugeruje w stylistyce, którą niektórzy może pamiętają z czasów komunistycznych, że cała historia Jezusa pachnie manipulacją jakichś ukrytych sił. Schulz podkreśla, że opiera się na „najświeższych odkryciach archeologicznych”, choć nie potrafi wskazać żadnego z nich. Pisze o „źródłach”, które opisują św. Pawła jako człowieka „małej postury, o łysej głowie i krzywych nogach, który postanowił wynieść do rangi Syna Bożego pewnego politycznego przestępcę, prawomocnie skazanego i straconego w sposób przewidywany dla najniższych warstw społecznych”. Powinszować autorowi znajomości nie rzekomych najnowszych odkryć, ale w ogóle wiedzy o przedmiocie, o którym pisze.
Skąd zatem przyszedł św. Pawłowi ów niezwykły pomysł? Z tą samą „naukową pewnością” Schulz wyjaśnia: „W drodze do Damaszku, gdzie zapewne na zlecenie Świątyni miał prześladować chrześcijan, ukazał mu się w widzeniu Chrystus i spowodował jego przemianę”. Bardzo logiczne: wymyślony przez św. Pawła Syn Boży ukazał mu się w widzeniu. Więc kto z kolei stał za kim? Czy czytelnik zauważy, że Schulz sam sobie przeczy? Schulz bada dalej fenomen niezwykłego tempa rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa w wielokulturowym społeczeństwie Imperium Rzymskiego pierwszych wieków. Opisuje, jaka bieda i ciemnota panowała wśród 90 proc. tego społeczeństwa i konkluduje: „Nie najlepsze to było podłoże do siania ewangelii miłości”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Roszkowski, historyk, publicysta poseł do Parlamentu Europejskiego