Różnica jakości życia człowieka w porównaniu z towarem polega na tym, że na ogół człowiekowi nie przypisuje się ceny
W pogoni za szczęściem człowiek coraz częściej chce je zmierzyć. Zapewne w tym celu statystycy ukuli terminy „indeks rozwoju człowieka” lub „jakość życia”. W pierwszym przypadku porównuje się dochód, warunki zamieszkania, stan środowiska naturalnego, dostęp do wykształcenia, poziom bezpieczeństwa i inne czynniki, które, zdaniem fachowców, wpływają na jakość życia człowieka.
To ostatnie pojęcie, znacznie bardziej nieostre, obejmuje zazwyczaj zdrowie, powodzenie zawodowe i rodzinne, a także szereg innych czynników, najczęściej materialnych. Przyzwyczailiśmy się do tego określenia i używamy go często bezwiednie, tak jakby o człowieku decydowała jego jakość. Różnica jakości życia człowieka w porównaniu z towarem polega na tym, że na ogół człowiekowi nie przypisuje się ceny. Tak czyniono w czasach niewolniczych, a i niedawno ktoś wyliczył, ile wart jest surowiec, z którego zbudowany jest człowiek (woda, wapń, węgiel i inne pierwiastki). Na szczęście obliczanie ceny człowieka jest obecnie zjawiskiem marginalnym, choć czasem słyszymy z ust cyników, że każdy ma swoją cenę, a więc że za określone – mniejsze lub większe – wartości pieniężne każdego można skłonić do działań, także niemoralnych.
Ile warte jest życie?
Pojęciem „jakości życia” szermują zwłaszcza zwolennicy dopuszczalności aborcji i eutanazji. Bardzo łatwo sięgają oni po argument, że w określonych warunkach – na przykład w przypadku ciąży związanej z gwałtem, nieuleczalnej choroby lub nieznośnych cierpień – jakość życia staje się tak niska, że można je przerwać. Pół biedy, kiedy dopuszcza się, by o tej jakości decydował sam zainteresowany. Gorzej, gdy ma o tym decydować ktoś inny, jak w przypadku tak zwanej eutanazji niedobrowolnej, dość częstej na przykład w Holandii. Nawet jednak w tym pierwszym przypadku nie da się ukryć, że sami oceniamy jakość swego życia bardzo różnie, często pod wpływem jakichś konkretnych wydarzeń, zaś po jakimś czasie mamy na ten temat zupełnie inne zdanie.
Problem tkwi jednak nie w tym, jak różnie oceniamy swe życie, lub czy jest nam dobrze, czy źle, ani nie w tym, że poczucie szczęścia jest subiektywne, ale w tym, jakie kryteria oceny bierzemy pod uwagę. Sam wybór tych kryteriów ma bowiem zasadniczy wpływ na ocenę naszego położenia. Zauważmy, jakie życzenia składamy sobie przy różnych świątecznych okazjach. Najczęściej są to życzenia zdrowia i powodzenia materialnego. Dodajemy do tego czasem, że wszystko inne przyjdzie, jeśli będzie zdrowie i pieniądze. Są to naturalnie bardzo istotne wyznaczniki naszego powodzenia, ale jeśli stawiamy je zbyt jasno na pierwszym miejscu, może się okazać, że nic innego nas nie będzie obchodzić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Roszkowski, historyk, publicysta, poseł do Parlamentu Europejskiego