Nareszcie traktujemy najważniejsze wydarzenia z naszej walki o demokrację i niepodległość tak, jak na to zasługują
Trwa polityczna rywalizacja, a mimo to po raz pierwszy od wielu lat wspólnie i uroczyście świętujemy rocznice historycznych wydarzeń z czerwca 1956 i 1976 roku, bez których nie byłoby Sierpnia 1980.
Odświeżanie pamięci
Nareszcie traktujemy najważniejsze wydarzenia z naszej walki o demokrację i niepodległość tak, jak na to zasługują. Początkiem tej nowej dla III RP tradycji była 60. rocznica Sierpnia 1944, gdy otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego, wspaniałe widowisko na placu Powstańców Warszawy, i wiele innych, mniejszych uroczystości połączyło Polaków we wspólnym pamiętaniu.
Słowa obecnego na uroczystościach kanclerza Schrödera o Warszawie, miejscu „niemieckiej hańby i polskiej dumy” pomogły wbudować w tę pamięć także pojednanie między naszymi narodami.
Rok później radośnie wspominaliśmy 25. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, prawdziwego początku procesu wyzwalania Europy Środkowo-Wschodniej spod dominacji komunizmu. Zaczynamy cieszyć się wspólnymi sukcesami i pamiętać o dramatach, bez których te sukcesy nie byłyby możliwe. Co więcej, ta atmosfera udzieliła się także twórcom. A. Wajda podjął prace nad filmem o Katyniu, a na konkurs rozpisany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej napłynęły 62 prace na scenariusz filmu fabularnego o powstaniu warszawskim.
Pozornie proces odbudowy naszej pamięci i tożsamości (świadomie przypominam słowa będące tytułem książki autorstwa Jana Pawła II) przebiega pomyślnie i bez większych konfliktów. Na oczekiwania społeczeństwa odpowiedziały władze państwa, samorządów i środowiska twórców.
A jednak nie wszystkich cieszy taki rozwój wypadków. W ostatnich tygodniach ukazało się kilka pełnych emocji tekstów kwestionujących zasadność prowadzenia polskiej polityki historycznej nie tylko w kraju, lecz także poza jego granicami. I to pomimo wyraźnych sygnałów, że polityka historyczna Rosji i Niemiec przynosi tym krajom konkretne, geopolityczne sukcesy.
Ponieważ wśród autorów wspomnianych tekstów spotykamy tak ważne nazwiska, jak A. Michnik, czy M. Król, warto zastanowić się, dlaczego powrót Polaków do świadomego przeżywania i celebrowania własnej historii budzi sprzeciw?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN