Nie będzie prawdziwej wspólnoty narodów, o ile nie stanie się ona również wspólnotą ducha
W ostatnich miesiącach byliśmy świadkami wielkiej wagi aktów pojednania, inicjowanych przez Kościół w naszej części Europy. W czerwcu, w Warszawie, podczas Kongresu Eucharystycznego uczestniczyliśmy w historycznym akcie pojednania polsko-ukraińskiego, wyrażonym przez zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego kard. Lubomyra Huzara i przewodniczącego naszego Episkopatu abp. Józefa Michalika. We wrześniu obserwowaliśmy kolejną odsłonę pojednania polsko-niemieckiego w postaci wspólnego oświadczenia obu episkopatów, z okazji 40. rocznicy pamiętnego listu „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.
Tę podniosłą atmosferę – pokazującą, jak bardzo Kościół może być zaczynem pojednania we współczesnym świecie – zaburzyły bolesne wydarzenia z 28 września, związane z przeniesieniem obrazu Jezusa Miłosiernego w Wilnie, namalowanego wedle wskazówek s. Faustyny Kowalskiej. Stały się one kolejną kością niezgody między Kościołem na Litwie a stanowiącą jego integralną część społecznością tamtejszych Polaków. Wydarzenia te zasmucają, zwłaszcza gdy spojrzymy na nie z perspektywy aktu oddania świata miłosierdziu Bożemu, dokonanego przez Jana Pawła II w sierpniu 2002 roku w krakowskim sanktuarium w Łagiewnikach.
Intencje kardynała
Rację przyznać trzeba metropolicie wileńskiemu, kard. Audrysowi Baczkisowi, który bezpośrednio potem podjął decyzję, aby kult Miłosierdzia ożywić na Litwie. W rozmowie z KAI, przeprowadzonej w tym czasie, przyznał, że kult ten spontanicznie rozwijający się na terenach Litwy podczas wojny, później, na skutek komunistycznych represji, został wyhamowany. Wierne mu pozostały środowiska litewskich Polaków, a odżył szczególnie po umieszczeniu ocalonego obrazu w 1986 r. w polskim kościele Świętego Ducha w Wilnie. Problem – z punktu widzenia kardynała – polegał na tym, że świątynię tę rzadko odwiedzają Litwini, gdyż liturgia sprawowana jest po polsku.
Pasterz Kościoła wileńskiego postanowił przenieść obraz w miejsce neutralne, do którego dostęp w równym stopniu miałaby społeczność polska i litewska. Wybrał na ten cel położony nieopodal, zrujnowany kościół Świętej Trójcy, który odrestaurował, planując zeń uczynić miejscowe sanktuarium Bożego Miłosierdzia. W przededniu rekonsekracji odnowionego kościoła, w kwietniu 2004 r., wydał dekret z poleceniem przeniesienia tam obrazu. Obraz nie jest własnością kościoła Świętego Ducha, a opiekę nad nim sprawuje Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego, założone przez ks. Michała Sopoćkę, spowiednika s. Faustyny.
Opór Polaków
Decyzja ta spotkała się z ostrym oporem wileńskiej społeczności polskiej. Polacy ustanowili modlitewne straże, które – w świetle ich interpretacji – miały uniemożliwić „kradzież” obrazu przez kurię. Zdumiewająca jest nieufność miejscowych Polaków wobec własnego biskupa oraz brak zrozumienia jego intencji. Wytłumaczeniem tej postawy jest charakterystyczna dla mniejszości postawa zagrożenia w środowisku, które traktują jako obce, a zatem „wrogie”.
28 września obraz przeniesiono do nowego sanktuarium, czego dokonali – przy oporze modlących się kobiet – dwaj księża, administrator kościoła Świętego Ducha Wiktor Bogdziewicz oraz Vaidas Vaiszvilas, rektor kościoła Świętej Trójcy. Konsekwencją tego są protesty Związku Polaków na Litwie. Faktem jest, że taka forma przeniesienia obrazu – używając języka dyplomacji – była wysoce niezręczna. Pytanie, czy zostały wykorzystane wszystkie możliwe formy wewnątrzkościelnego dialogu.
Potrzeba duchowego pojednania
Sytuacja ta ukazuje potrzebę intensyfikacji dialogu polsko-litewskiego w płaszczyźnie kościelnej, a właściwie jego nowego otwarcia. Owszem, stosunki te – na poziomie konferencji biskupich – są poprawne, a ich budowaniu służy od lat praca Zespołu ds. Kontaktu z Konferencją Episkopatu Litwy naszego episkopatu i jej litewskiego odpowiednika. Niezbędna jednak wydaje się bezpośrednia współpraca – a przede wszystkim dialog – znacznie szerszej społeczności wiernych, włączając w to środowiska litewskich Polaków.
Obie strony – polska i litewska – muszą sobie uświadomić, że dzisiejsza sytuacja historyczna, istnienie obu krajów w ramach Unii Europejskiej, stwarza niepowtarzalną okazję ku zbliżeniu i przezwyciężeniu ukrytych uprzedzeń. Prawdą jest, że litewski nacjonalizm miał antypolskie ostrze. Jednak dziś powinniśmy wspólnie dojrzeć do powrotu do tych najwartościowszych elementów z tradycji dawnej Rzeczypospolitej, kiedy oba suwerenne narody mogły ze sobą współdziałać na rzecz budowania wspólnego dobra w przestrzeni europejskiej. Polityka rządów obu państw zmierza w tym kierunku. Jednak to nie wystarczy. Niezbędne jest pojednanie w znacznie głębszej, duchowej płaszczyźnie. Koniecznym wydaje się analogiczny akt pojednania – inicjowany przez lokalne Kościoły – z jakim mieliśmy do czynienia w płaszczyźnie polsko-niemieckiej oraz polsko-ukraińskiej. W nawiązaniu do słów Jana Pawła II powiedzieć należy, że nie będzie prawdziwej wspólnoty narodów, o ile nie stanie się ona również wspólnotą ducha.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Roszkowski, history, publicysta, poseł do Parlamentu Europejskiego