Trwałe znaczenie w historii ma ten wybór wartości, którego najlepsza część społeczeństwa polskiego dokonała w roku 1980.
Tak się złożyło, że tygodnie sierpnia poprzedzające uroczystości związane z 25-leciem powstania ruchu „Solidarności” i utworzenia NSZZ „Solidarność” pod koniec sierpnia 1980 r. spędzałem za granicą. Bez pełnego dostępu do naszych mediów oddawałem się zatem refleksjom nad wydarzeniami sprzed ćwierć wieku w konfrontacji z poglądami i ocenami wyrażanymi przez media niemieckie, szwajcarskie, austriackie, a także francuskie i włoskie.
Zabierali w nich głos publicyści i politycy życzliwi Polsce i Polakom, ale także i tacy, dla których jesteśmy mało zrozumiali, a los nasz mało interesujący. Trafiali do mnie bezpośrednio i telefonicznie rozmówcy z kilku krajów Europy, chcący uzyskać ocenę czy komentarz. W sumie nasze polskie przeżycia i doświadczenia z roku 1980 i paru lat następnych, z tak zwanym stanem wojennym włącznie, trafiły w jakimś stopniu do świadomości wielu ludzi w Europie.
Słuszna sprawa
Wiedziałem i wiem, że wszelkie doświadczenia historyczne są trudne do przekazania i że nawet ich uczestnicy z perspektywy czasu podlegają różnym wahaniom ocen, niekiedy też automistyfikacji części przeżytych faktów. Sam przeżywałem sierpień 1980 r. w Warszawie i choć należałem do grona sześćdziesięciu kilku sygnatariuszy deklaracji solidarności z robotnikami, zawiezionej do Gdańska przez Bronisława Geremka i Tadeusza Mazowieckiego – to do niczego ważnego znacząco się nie przyczyniłem.
Po prostu podzielałem pogląd najpierw tysięcy, a potem setek tysięcy i milionów Polaków, że idzie o sprawę ważną i wielką. Słuszność sprawy, w którą się powszechnie angażowano w lawinowo rosnącym poparciu dla ruchu i związku „Solidarność”, była dla mnie bezdyskusyjnie oczywista. Szło przecież nie tylko o materialne warunki życia czy wegetacji, lecz także o wolność ludzi, o godność nas wszystkich. Dokonywano wyboru wartości, wyboru bardzo trudnego, bo wtedy niezmiernie ryzykownego.
Żadne jubileusze i święta nie mogą i nie powinny wyprzeć dziś z pamięci faktu, że przeciw temu wyborowi działały w całej Polsce jawnie i ukrycie potężne siły systemu komunistycznego, który (zarówno w moim ówczesnym, jak i dzisiejszym przekonaniu) był systemem niewolącym społeczeństwo i niszczącym ważne więzi ludzkie oraz społeczne. Czynnymi uczestnikami tych antypolskich i antyludzkich sił byli także niektórzy Polacy, którzy zbyt łatwo o tym później zapomnieli.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Władysław Bartoszewski, historyk, były minister spraw zagranicznych