Unia funkcjonowała, i będzie funkcjonować, bez tysięcy barokowych zapisów nieboszczki konstytucji europejskiej
Wieloletni plan budżetowy, czyli tak zwana perspektywa finansowa, uchwalona właśnie przez Parlament Europejski, był dyskutowany w szczególnym momencie. Francuzi i Holendrzy w większości odrzucili traktat konstytucyjny. Zemściła się praktyka rządów obarczania winą za własne problemy innych krajów i Unii. Przyszła godzina prawdy co do nieczytelnego traktatu, mieszającego prawa z nadziejami i marzeniami, nie zawsze zresztą zdrowymi.
Należy pamiętać, że Parlament jest ciałem współtworzącym budżet Unii wraz z Komisją i Radą. Komisja Europejska opracowała dość ambitny program na lata 2007–2013, ale Rada Unii nie może ciągle uzgodnić wspólnego stanowiska w sprawie pułapów zobowiązań i płatności, a niektórzy płatnicy netto, jak Niemcy i Francja, dążą do maksymalnego ograniczenia budżetu. Parlament Europejski obradował, nie wiedząc, czy Rada dojdzie do porozumienia i czy postawa głównych państw członkowskich nie ulegnie dalszemu usztywnieniu. Mimo to coś trzeba było postanowić.
Postrach dzieci
Ujawniły się pokłady pretensji do Unii, i to pretensji rozbieżnych. Francuzi uznali, że Unia niedostatecznie broni ich miejsc pracy. Holendrzy – że odbiera suwerenność, nie dając nic w zamian. Brytyjczycy podkreślają, że Unia przeregulowuje gospodarkę i kosztuje zbyt wiele. Co więcej, Londyn nie chce zrezygnować z wywalczonych jeszcze przez Margaret Thatcher zwrotów swojej składki członkowskiej (tzw. rabat brytyjski). A winę za niepowodzenie tych rozbieżnych strategii zwala się często na nowe państwa członkowskie.
Na legendarnego polskiego hydraulika, który pracuje solidnie i tanio, choć występuje we Francji nadal dość rzadko, a którym straszy się dzieci i młodzież szukającą tam pracy. Zamiast na serio podjąć reformy gospodarcze, Francja i Niemcy w istocie realizują starą utopię: „od nas – według możliwości, nam – według potrzeb”. W rezultacie pieniędzy unijnych jest za mało, a może być jeszcze mniej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Roszkowski