Pogasły światła, a na ekranie pokazał się mistrz czytający wiersze. Potem Zbigniew Zapasiewicz recytował inne jego utwory. Tak w Teatrze Narodowym w Warszawie rozpoczął się Rok Zbigniewa Herberta
W Teatrze Narodowym pogasły światła, a na ekranie pokazał się sam Mistrz, czytający wiersze „Nike, która się waha” i „Tren Fortynbrasa”. Po chwili na scenę wkroczył Zbigniew Zapasiewicz i przejmująco recytował inne utwory z kanonu Herberta. Zabrzmiały m.in.: „Co Pan Cogito myśli o piekle”, „Apollo i Marsjasz”, „Modlitwa Pana Cogito-podróżnika”. Wreszcie odczytano uchwałę Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Tak rozpoczął się Rok Zbigniewa Herberta.
Poeta pocięty na paski
Rok ma już swoje logo – jest nim symbol ptaka, budzący też skojarzenia z otwartą książką. Ptak trzyma w szponach literę H. Autorem nagrodzonego logo jest Jakub Słomkowski. Odebrał on nagrodę podczas pierwszej części uroczystości, która odbyła się 18 lutego w Warszawie. Na pierwszą, oficjalną część można było wejść tylko za specjalnym zaproszeniem. Ale już dalszy ciąg imprezy, zatytułowany „Lirykożercy. Herbert” był otwarty dla wszystkich i przyciągnął wielu mieszkańców stolicy. Tym razem miejscem wydarzenia stało się foyer teatru. Na kolejnych piętrach pojawiły się multimedialne (czasem nieco dziwaczne) instalacje. Uczestnicy mogli ściągnąć sobie na komórkę pliki MP3 z wierszami Herberta, posłuchać jego głosu z szafy grającej, podziwiać obrazy malowane na żywo przez Jakuba Rebelkę na podstawie opisów zawartych w esejach poety, przespacerować się labiryntem prezentującym mało znane fakty z biografii autora „Pana Cogito”. Czytelnicy Herberta mieli też okazję do przetestowania swojej wiedzy na temat jego twórczości, układając w całość wiersze pocięte na paski. – Nie jestem wielkim fanem Herberta, ale zjawiłem się tutaj, bo uważam, że to dobry sposób popularyzacji poezji – zwierzał się 31-letni Marek Pawlak z Warszawy, pochylając się nad tekstem słynnej „Kołatki”. – Traktuję to ćwiczenie jako zabawę i myślę, że o to chodziło autorce projektu. Bo przecież poezja to nie tylko powaga.
Wyjść poza książki
Scenarzystką i reżyserką „Lirykożerców” była Monika Grochowska, znana m.in. z multimedialnego spektaklu „Gwiazdy spadają w sierpniu”, wystawianego w Muzeum Powstania Warszawskiego. – Mój projekt jest próbą szukania tego, co w twórczości Herberta nieodkryte albo przytłoczone opinią wielkości – opowiadała autorka pomysłu. – Nie chciałam stawiać tez, ale skłonić odbiorców, by zmierzyli się z tą twórczością na nowo. Żeby ułożyć z wycinków wiersz, trzeba się nad nim skupić, pochylić. Mam też nadzieję, że ci, którzy nie znali wcześniej tej twórczości, zainteresują się nią na tyle, że sięgną po nią w domu. Ambicją reżyserki było wyjść poza książkową wiedzę o poecie. Dlatego zaprosiła do antypanelu ekspertów, którzy opowiadali o swoich spotkaniach z Herbertem i jego twórczością. Kto chciał, mógł usiąść przy stoliku z Januszem Odrowążem-Pieniążkiem, Zdzisławem Najderem, Rafałem Żebrowskim czy Przemysławem Gintrowskim i zadać mu pytanie dotyczące poety. Do gości ustawiały się długie kolejki.
Najbardziej wzruszone wydawały się osoby najbliższe Herbertowi: żona Katarzyna i siostra Halina Herbert-Żebrowska. – To wydarzenie przekracza wszelkie moje oczekiwania i wyobrażenia. Żałuję, że inni członkowie rodziny tego nie doczekali. Choć ojciec, który też był wielbicielem literatury pięknej, cieszył się jeszcze z pierwszych sukcesów mojego brata. Opracowałam listy rodzinne, które powinny niedługo się ukazać. Tam to wszystko będzie – wyznała „Gościowi” siostra poety.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - oprac. Szymon Babuchowski