To była dramatyczna, pełna napięcia chwila. Zdeterminowani górnicy stali jak „potężna czarna ściana, której nikt nie da rady ruszyć, rozbić, wywrócić”.
Ksiądz Bernard Czernecki, wówczas proboszcz parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, tak opisał w kronice parafialnej swoje wrażenie ze Mszy św., którą odprawił 1 września 1980 r. dla strajkującej załogi kopalni „Moszczenica” w Jastrzębiu Zdroju.
Strajki czerwcowe
Górnicy wiedzieli, że mogą liczyć na ks. Czerneckiego. Razem z nim od wielu lat wznosili swój kościół. Doświadczyli także jego wsparcia w czasie, gdy zaprotestowali po raz pierwszy. Wówczas jednak nikt o tym w Polsce nie wiedział. W niedzielę 18 czerwca 1978 r. nie przystąpiła do pracy pierwsza zmiana kopalni „Jastrzębie”. Kolejna nawet nie zjechała na dół. Podobnie było na kopalni „Moszczenica”. Górnicy byli wściekli, że nie wypłacono im wszystkich pieniędzy za poprzedni miesiąc, ale przede wszystkim chcieli mieć wolną od pracy niedzielę.
Zwłaszcza że tego dnia rozgrywano mecze finałów piłkarskich Mistrzostw Świata. Powstała sytuacja była wynikiem wprowadzanego w przemyśle wydobywczym systemu pracy czterobrygadowej. Pracujący w tym reżimie górnik miał tylko jedną wolną niedzielę w miesiącu, w pozostałe musiał pracować. Otrzymywał za to wolne w inne dni tygodnia. Całkowicie rozbijało to tradycyjny porządek życia górniczej społeczności, destabilizowało rodzinę, było przyczyną wielu patologii. System był także bezsensowny pod względem ekonomicznym. Jednak w sytuacji, gdy węgiel był głównym źródłem dewiz dla coraz gorzej funkcjonującej gospodarki, partia broniła go jak socjalizmu.
Postanowiono więc niepokornych górników przykładnie ukarać. W ciągu kilku dni po strajku zwolniono 41 osób. Związki zawodowe odmówiły im pomocy, stwierdzając, że sprawa ma „wymiar polityczny”. Zdesperowani górnicy przyszli do swego proboszcza. 29 czerwca w czasie niedzielnej Mszy św. ks. Czernecki poinformował, że górnicy są represjonowani za odmowę pracy w niedzielę. Poprosił wszystkich poszkodowanych o zgłoszenie się do parafii, a także zapowiedział, że o całej sprawie zostanie poinformowany biskup katowicki oraz Sekretariat Prymasa Polski. Dodał, że prosi słuchających go donosicieli, aby powtórzyli jego słowa „tam, gdzie trzeba”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski