Rozmowa z Radosławem Sikorskim, byłym ministrem obrony narodowej, senatorem PiS
Andrzej Grajewski: Panie Senatorze, po co jedziemy do Afganistanu?
Radosław Sikorski: – Po to, żeby pomóc demokratycznemu rządowi Afganistanu rozciągnąć swą władzę na wszystkie prowincje tego kraju, a tym samym zapobiec temu, aby Afganistan na powrót stał się centrum światowego terroryzmu. To w Afganistanie działała al Kaida, która zaatakowała naszego sojusznika, Stany Zjednoczone. W ataku 11 września 2001 r. zginęło więcej ludzi niż w czasie japońskiego uderzenia na Pearl Harbor.
Czy wyprawa do Afganistanu wynika z wcześniejszych zobowiązań?
– Oczywiście. Polska podejmowała decyzję o udziale w tej misji już jako członek NATO. Decyzje w Sojuszu zapadają jednomyślnie. Nasz ambasador mógł w czasie głosowania w 2003 r., a więc za poprzedniego rządu, podnieść rękę i powiedzieć: – Polska się nie zgadza. Wówczas tej operacji by nie było. Przypomnę jednak, że NATO uznało, że uderzenia na Nowy Jork i Waszyngton miały wszelkie znamiona agresji wymagającej sojuszniczej reakcji, co stanowi artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego. Za słowami muszą iść czyny.
Gdzie będą nasze bazy?
– Głównie na południowo-wschodnich rubieżach Afganistanu, w pobliżu granicy z Pakistanem. Ten odcinek jest kluczowy dla rozwoju sytuacji w Afganistanie, gdyż jest to obszar częściowo kontrolowany przez talibów, którzy otrzymują wsparcie z Pakistanu. Naszym celem będzie zapewnienie stabilizacji strefy przygranicznej.
Jakie są najważniejsze cele polityczne tej akcji?
– Danie rządowi prezydenta Hamida Karzaia czasu na zorganizowanie struktur władzy afgańskiej – armii i policji, tak aby to one mogły przejąć kontrolę nad rejonami, które NATO odbija z rąk talibów.
Czy rozsądne jest zaczynanie trudnej operacji w Afganistanie przy jednoczesnej kontynuacji misji w Iraku?
– Ja byłem innego zdania. Chciałem zrealizować zapowiedź prezydenta Kaczyńskiego, że zostajemy w Iraku tylko do połowy bieżącego roku. Później miała już być tylko likwidacja obozowisk. To, że taktycznie, doraźnie, nasi żołnierze wzięli tam udział w jednej czy drugiej operacji, nie jest czymś nadzwyczajnym. Ale jednak aktualne jest pytanie, jak długo chcemy być jeszcze w Iraku i czy chcemy dźwigać ciężar dwóch dużych misji. Uważam, że Polska, w sensie politycznym, co mogła osiągnąć w Iraku, już uzyskała.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski